Łączna liczba wyświetleń

piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 6.


Starałam się zasnąć ale jakoś mi to nie wychodziło. Usiadłam na łóżku, przetarłam oczy, zarzuciłam na siebie bejsbolówkę, która należała chyba do Zayn’a i zeszłam do kuchni po wodę. Napiłam się i zobaczyłam, że w salonie ktoś ogląda telewizję. Weszłam do pokoju i ujrzałam Harrego oglądającego płyty z moich występów w liceum.
-Nie! Zostaw ! - Wbiegłam do pokoju i zabrałam Hazzie całe pudełko z nagraniami.
-Czemu? – Uśmiechnął się.
-Bo tak.. A właściwie, to czemu ty oglądasz moje płyty o 3:00 w nocy?
-No nie mogłem spać, chciałem obejrzeć jakiś film i natrafiłem na to – wskazał palcem na pudełko.
-Ta historia mnie bardzo poruszyła, a teraz do widzenia panu, idzie pan spać  - pokazałam mu język.
-No dobra, tak przy okazji to ładnie śpiewasz – przytulił mnie i poszedł.
-Ta, dobranoc – mruknęłam.  Wyłączyłam telewizor i poszlam z powrotem na górę. Położyłam się i odwróciłam na lewy bok. Harry najwyraźniej pomylił pokoje.
-Co ty tu robisz? – Warknęłam.
-Leżę – zaśmiał się.
-No chyba pomyliłeś pokoje . Wypad z mojego łóżka.
-Muszę? – Odgarnął  loki opadające na jego zielone oczy.
-Tak! Sio – uderzyłam go lekko w ramię.
-Oj no weź – uśmiechnął się zniewalająco.
-Dobra, ale rano się zwijasz, żeby chłopcy sobie czegoś nie pomyśleli –mruknęłam.
-Spokojnie rano mnie już tu nie będzie – wtuliłam się w jego tors i zasnęłam.  Gdy się obudziłam Hazzy faktycznie już  przy mnie nie było. Ogarnęłam się trochę i w piżamie zeszłam na dół.  Chłopcy jak zwykle już tam siedzieli. Miałam już się z nim przywitać buziakiem w policzek, gdy nagle usłyszałam słowa Louisa.
-No powiedz to jej – zaczął. – Harry! Przecież powiedziała, że się jej podobasz!
-Ale ona nie będzie chciała ze mną być – po tych słowach chciałam do niego podejść i powiedzieć, że on jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Ale nie to byłoby głupie..
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Ja to wiem.. Nie chciałaby być z takim idiotą.
-Kto by nie chciał być i z jakim idiotą? – Weszłam do kuchni i jak zawsze sięgnęłam do szafki po sok.
-Nie żaden.. – Hazz podrapał się po głowie.
- Mów natychmiast!
- Nie, nic. Sorki, ale muszę iść, do zobaczenia – szybko zwinął się i wybiegł z domu. Popatrzyłam na Lou miną zatytułowaną „WTF?!”
- O co mu chodziło? – Spytałam.
 - Przepraszam Marta, ale nie mogę Ci nic powiedzieć – posmutniał.
- Hmm, no okej – powiedziałam, po czym sięgnęłam po szklanke i nalałam do niej napoju. Zamoczyłam usta w szklance, delektując się smakiem, pomarańczowego soku. Weszłam na góre i ponownie położyłam się na łóżku. Sięgnęłam po komórkę i zobaczyłam trzy SMS:
,, Siemasz, ej słuchaj, mógłbym dzisiaj przyprowadzić kolege? Xx” – Niall.
,, Marta, przepraszam za moje zachowanie.. Byłem lekko.. Nabuzowany..” – Harry.
,, Ja pierdole, umieram” – Kasia.
Odpisałam:
,, Jasne, Niall xoxo”
,, Emm, okej, ale masz powiedzieć co się stało!"
,, Zgonujesz, cioto?:D”
Spojrzalam na zegarek, była 11:06. Wcześnie coś. Dostałam kolejne sms:
,, Okej, dzięki, przyjdziemy o 3 xx” – Nialler.
,, Może kiedyś” – Hazz.
,, To co zrobiłam wczoraj było chore ._. Wychodzimy gdzieś dzisiaj?”
Szybko napisałam:
,, Czekam : ) xx”
,, Dzisiaj :D”
,, Wbij dzisiaj o 3, pało..Najlepsza na kaca, jest kolejna biba xd”
Podnioslam się z łóżka i szybko podeszłam do szafy. Moja dzisiejsza refleksja brzmi ,, Ja jebie, nie mam się w co ubrać”. Wygrzebałam jakiś stary, czarny sweter, czerwone rurki i czarne converse. Włosy spięłam w kok i zeszlam na dół, gdzie zastałam Zayn’a, palącego szluga.
- Idź, z tym chujostwem na dwór – powiedziałam robiąc skwaszoną minę, na zapach dymu.
- Bez nerwów, i tak już skończyłem – uśmiechnął się arogancko.
- Jasne… - przewróciłam oczami.  Usiadłam na fotelu i wlączyłam telewizje, leciały akurat jakieś bzdurne reklamy, ale nie miałam nic lepszego do roboty. ,, NOWY ŚWIETNY ROBOT KUCHENNY! KUP TERAZ!” Krzyknęłam na cały dom.
- Co Ty pieprzysz, przepraszam? – Spytał Lou.
- Znalazłam, nowego robota kuchennego – uśmiechnęłam się.
- Aha, świetnie.
- Czemu nikt nie ma dzisiaj dobrego humoru? – Mruknęłam i wyszłam z domu, kierując się w stronę ogrodu. Usiadłam przy basenie               i chwilę wpatrywałam się w wodę. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich plecach i w jednej chwili znalazłam się w wodzie. Wdrapałam się na brzeg basenu i zobaczyłam Nialla i jego kolegę.
-Niall idioto! Zdurniałeś? – Wydarłam się na niego. – Czy w tym domu wszyscy muszą mnie wrzucać do basenu?!
-Marta, przepraszam chciałem cię rozweselić .. – Spuścił głowę.
-Wpychając mnie do basenu? Bardzo twórcze! Ale, nie potrafię się na ciebie gniewać – uśmiechnęłam się. – Kasia będzie o jakiejś 3:00.
-To zajebiście. A tak w ogóle to poznaj Josh’a – wskazał ręką na przystojnego bruneta, o czekoladowych oczach.
-Josh – podał mi rękę.
-Marta – przedstawiłam się.
- Milo mi cie poznać – uśmiechnął się czarująco.
- Mi, mi ciebie, również – starałam zachowywać się normalnie, ale chyba mi to nie wychodziło.
- Em, przepraszam, może wejdziemy do środka – Niall pomachał mi dłonią przed twarzą.
- Tak, jasne.. Eee, wchodźcie – gestem ręki zaprosiłam ich do środka. W domu siedzieli już chłopcy, wszyscy z wyjątkiem Harrego.
- Gdzie Hazz? – Spytał Nialler.
- Wyszedl na miasto jakieś 3 godziny temu i do tej pory nie wrócił, ale powiedzial, że około 4 będzie – odparł Liam.
- Emm, Josh, może się czegoś napijesz? – Powiedziałam odwracając się w strone nowopoznanego kolegi.
- A masz coś mocniejszego? – Poruszył zabawnie brwiami.
- Nie, trzeba było by się przejść do sklepu..
- No to na co czekamy?! – Krzyknął, lapiąc mnie za rękę i wybiegł z domu. – Gdzie najbliższy monopol?
- Tędy – pociągnęłam go w w prawo. Kiedy dotarliśmy na miejsce, od razu rzuciliśmy się na wszystkie alkohole jakie dostępne były w sklepie.
- Razem będzie 400 funtów – powiedziała sprzedawczyni.
- Zapłacę – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z torby, którą na szczęście wzęłam  z domu, portfel, w którym miałam kase od matki. Podałam kasjerce pieniądze i wraz z Joshem zaczęłam pakować wszystkie rzeczy. Wyszliśmy obładowani, jakbyśmy robili zapasy na co najmniej miesiąc.
- W domu oddam Ci kase – powiedział z uśmiechem.
- Nie, nie trzeba – odparłam.
- Trzeba, trzeba, koniec dyskusji – powiedział i przyśpieszył kroku. Wróciliśmy do domu, gdzie była już Swan z chłopakami co najgorsze z Paulem i Ianem wszyscy byli już nieźle wstawieni, Hazz siedzial na fotelu i oglądał telewizje, a reszta grała w butelkę.
-Marta! Patrz przyprowadziłam twojego chłopaka Paula! – Krzyknęła.
-Boże ale jesteś najebana – warknęłam. – Paul won stąd!
-Oj Martuś – uśmiechnęła się tak idiotycznie, jak nigdy. Paul wyszedł z domu, a Ian podrapał się po głowie.
- A ja mogę zostać? – Spytał, chyba czuł się niezręcznie.
- Tak, rozgość się – przytuliłam go. – Emm. Chłopaki to jest Ian, mój przyjaciel – przedstawiłam go.
-Cześć – powiedzieli równo.
-Marta, przyjdą jeszcze Danielle i Eleanor – oznajmili mi Lou wraz z Liamem.
-No jasne, okej – uśmiechnęłam się, a w tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć – powiedział ucieszony Dady. Przywitałam się z dziewczynami, one rozsiadły się na jednej z kanap.
-To co gramy w butelkę, nie? – Zapytał Loui.
-Nie znasz innych gier?- Zaśmiałam się.
-Oj tam, no dawaj!
-No dobra – pokiwałam głową.
Zaczęliśmy grać oczywiście pierwszy kręcił Zayn. Wypadło na Kasie.
-Wyznaj co czujesz do Nialla – uśmiechnął się złośliwie. Swan podeszła chwiejnym krokiem do blondyna.
-Niall! Już nie mogę tego trzymać w tajemnicy.... Kocham cię kurwa – powiedziała poczym go pocałowała. Horan zrobił wielkie oczy i zasiadł na kanapie, razem z Kasią, która usiadła mu na kolanach. Teraz to Kasia kręciła. Wypadło na Harrego.
- Harry, kochanie moje powiedzi mi przespałeś się z naszą Martusią?- Wszyscy popatrzyli na Swan, która tylko głupkowato się uśmiechnęła i im pomachała.
- Zależy mi na niej, nigdy bym jej nie wykorzystał – odparł i spojrzał w moją stronę, nieco zszokowany całą tą sytuacją.
- Ja pierdole, jakie to słodkie – mruknęła Kasia. – Kręć Haroldzie!
Harry kręcił i wypadło na Nialla. Kazał mu pocałować, Kasie. Takiego zadania się spodziewałam, Horan pocałował Swan i wykręcił. Wypadło na Josh’a.
-No, Joch. Kto ci wpadł w oko przyjacielu? – Nialler oparł się o róg kanapy.
-Marta – odpowiedział ze śmiechem, podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Myślałam, że serce wyskoczy mi zaraz z klatki piersiowej. Harry spojrzał raz na Josh’a i raz na mnie, poczym wstał z kanapy i wyszedł do ogrodu. A ja oczywiście pobiegłam za nim.
*Oczami Harrego*
Nie mogłem tego znieść, gdy Josh to powiedział i  pocałował ją w policzek miałem ochotę go uderzyć. Więc wyszedłem, żeby im nie popsuć imprezy. Oczywiście Marta wybiegła za mną.
-Harry, o co ci chodzi? – Zapytała łapiąc mnie za nadgarstek.
-O nic, wiesz! Odwal się – mruknąłem.
-Dobra jasne! Już się od ciebie odwale panie Styles! – Widziałem jak pojedyncze łzy spływały po jej policzkach. – Myślałam, że jesteś inny.. Cały dzień się do mnie nie odzywasz, unikasz mnie, a teraz każesz mi się odczepić? Miałeś być dla mnie oparciem po tym co się stało mojej mamie!
-Marta, to nie tak ja tylko chciałem..
-Nie tłumacz się – przerwała mi. – Chciałam ci tylko powiedzieć, że cholernie mi się podobasz Styles, a ty masz mnie teraz w dupie. Świetnie – rozpłakała się jeszcze bradziej.
-Marta daj mi skończyć! – Krzyknąłem.
-Taa.. Naszą przyjaźń? Sama to zrobię.. Dziękuje – wbiegła do domu i tyle ją widziałem. Boże jestem idiotą, potraktowałem ją jak zwykły śmieć. Jak mam to teraz naprawić i powiedzieć wreszcie co do niej czuję?!
*Oczami Marty*
Dlaczego on mnie tak nienawidzi.. Co ja mu zrobiłam? W dodatku go kocham! Wszyscy siedzą na dole, oczywiście nawaleni. Jedynie Liam i Danielle nie są pijani. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Won Jeśli to ty Harry! – krzyknęłam i wtuliłam twarz w poduszkę.
-Nie, to ja Danielle – dziewczyna usiadła na łóżku okok mnie. – Co się stało?
-Pokóciłam się z Harrym – usiadłam naprzeciwko niej po turecku.
-Jeśli można wiedzieć to o co? – Przytuliła mnie.
-Cały dzień dziwnie się do mnie zachowywał, potem powiedział, żebym się od niego odwaliła i coś we mnie pękło. Rozpłakałam się jak dziecko i wreszcie mu powiedziałam, że się w nim zakochałam no dobra, prawie. Powiedziałam, że mi się strasznie podoba, a on stał i patrzył na mnie jak na idiotkę. Danielle co ja mam teraz zrobić? – Spojrzałam na nią.
-Nie daj sobie posuć imprezy. Ogarnij się trochę i złaź na dół, Josh się ucieszy – uśmiechnęła się.                                                       
-No, dobra – potaknęłam, podeszłam do lusterka, torchę się ogarnęłam i zeszłam na dół.
-Płakałaś? – Zapytał Josh.
-Nie, coś ty –próbowałam się uśmiechnąć.
-No przecież widzę – przytulił mnie. Usiedliśmy ogok gołąbeczków Kasi i Horana. Później trochę wypiliśmy i urwał mi się film. Rano obudziłam się w ramionach Josha, leżąc na kanapie. Salon nie był aż w takim złym stanie. Wyrwałam się z objęć Devin’a i usiadłam na łóżku, spojrzałam na porozwalane butelki i paczki po czipsach czy paluszlach. Postanowiłam, że sprawdzę ile pokoi w domu jest zdemolowanych. Wstałam i powolnym krokiem weszłam do kuchni, było czysto najwyraźniej oszczędziliśmy to pomieszczenie. Przeszłam po wszystkich pokojach i wszędzie było czysto. „Dobra teraz sprawdzę co z ogrodem” – pomyślałam.  Otworzyłam drzwi i przekręciłam głowę w prawą stronę zobaczyłam śpiącego Horana z butelką Hinekan’a w ręce. Kasia leżała na leżaku przy basenie razem z Ianem. Przypomniało mi się, że Dady, Lou i dziewczyny pojechali do Danielle i mieli zostać na noc. Ogród wygladał, jakby przeszło przez niego tornado. Jakies porozwalane papiery, butelki i paczki. Zobaczyłam, że Hazz stoi przy altance, gdy mnie zauważył momentalnie odwróciłam się na pięcie i zrobiłam krok w strone domu.
-Marta stój! – Krzyknął i podbiegł do mnie.
-Czego? – Zapytałam stojąc do niego plecami.
-Porozmawiajmy!
-Nie mamy o czym – powiedziałam, chociaż w głebi serca chciałam się po prostu do niego odwrócić i go przytulić.
-Popatrz na mnie – powiedział ze smutkiem w głosie. Odwróciłam się i popatrzyłam w jego zielone tęczówki. – Nie mogłem wytrzymać jak on to powiedział i cię pocalował!
-Harry, dlaczego  niby? – Zapytałam.
-Posłuchaj – złapał mnie za ręce. – Chciałem ci to już wczoraj rano powiedzieć, ale stchórzyłem. Chodzi o to, że jaa ja cie no wiesz no ten – język coraz bardziej mu się plątał.
-Powiesz to wreszcie czy mam jeszcze poczekać – powiedziałam arogancko.
-Chodzi o to, że no Boże no podobasz mi się! Nie umiem przestać o tobie mysleć! Te śliczne brązowe oczy i kasztanowe włosy, piękny usmiech i dołeczki w policzkach – spuścił głowę.
-Naprawdę? – Upewniałam się.
-Myślisz, że potrafiłbym żartować w takiej sprawie? – Popatrzył z powrotem na mnie.
-Dziękuję – powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka.
-Za co? – Zdziwił się.
-Za to, że jesteś – przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie. – Co się stało w nocy?
-Nie pamiętasz? – Zaśmiał się.
-No jakoś niezbyt.
-Horan poprosił Kasię żeby była jego dziewczyną i ona się zgodziła. Josh cię chciał pocałować a ty go walnęłaś z liścia i krzyknęłaś *Hazz zachichotał*  jestem z Harrym.
-Serio? – Zarumieniłam się.
-Tak, mi to się spodobało – przyciągnął mnie do siebie. – Zawsze nam ktos przeszkadzał, może chociaż teraz nie – uśmiechnął się pod nosem i przybliżył jeszcze bardziej do mnie. Czułam jego zapach i ciepło bijące od niego, wreszcie wpił się w moje usta. Przymknęłam oczy i wplotłam rękę w jego bujne loki, gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie w tym samym czasie.
-Siema gołobki – krzyknęła Kasia. – Macie coś na ból głowy?
-No chyba coś będzie – powiedziałam.
-Ale weź nie krzycz do mnie – parsknęła łąpiąc się za głowę.
-O Kasia twój chłopak wstał – Harreh pokazał na wstającego Nialler’a.
-Cześć Niall – krzyknęła. – Czekaj, to mój chłopak?!
-Tak – zdziwił się Niall. – Zgodziłaś się wczoraj.. Poza tym wyznałaś, że mnie kochasz – zaśmiał się.
-Co? – Przełknęła głośno ślinę. – Ja miałam ci to powiedzieć na pierwszej randce jak się będziemy dłużej znać! Mieliśmy usiąść na kocu i podziwiać gwiazdy.. I miałeś mnie wtedy pocałować nie na jakiejś durnej imprezie gdzie znamy się od 3 dni!
-Ale wiesz, że i tak mi się bardzo podobasz – powiedział  Irlandczyk przytulając ją.
-Przepraszam Niall, ale to za wcześnie – wyrwała się z jego objęć i poszła za mną do kuchni.
*Oczami Kasi*
-Marta, ja bardzo byłam pijana? – Zapytałam.
-No raczej tak, ale szczerze mówiąć nie zbyt pamiętam.
-Jedyne co ja pamiętam z ostatniej nocy to to, że Josh chciał cię pocałować a ty krzyknęłaś..
-Wiem co krzyknełam – mruknęła, wyciagając z szawki tabletki na ból glowy.
-A to co krzyknęłaś, to była prawda? – Spojrzałam na nią i siegnęłam po wodę.
-No nie wiem – wbiła wzrok w swoje czarne converse.
-To co mi nic nie mówisz?! – udałam oburzenie. – Jesteście razem?
-Nie, to znaczy nie wiem.. Powiedział, że mu się podobam i tak słodko mnie opisał, ale nic więcej, nie wiem jak to jest- odparła.
-Ale o co chodzi? – Do kuchni wszedł Josh z zaczerwienionym policzkiem.
-Matko Josh przepraszam! – Marta podbiegła do niego z paczką lodu w ręce.
-Nic się nie stało – zaśmiał się. – Jak tam Harry?
-Dajcie spokój. Nie jesteśmy razem – znowu spuściła głowę.
-Myhym, a Kasia tak w ogóle to szczęścia – uśmiechnął się Josh.
-Ja z nim nie jestem! – Krzyknęłam.
-Dzień dobry – zobaczyłam Ian’a, który przeciągał się w drzwiach. – To jesteś czy nie jesteś z Niallem?
-Nie jestem, to wszystko za szybko się działo – warknęłam.
-Kasia możemy porozmawiać? – Do kuchni weszli Niall i Harry.
-Więcej osób zaproście do tej kuchni – powiedziała Lloyd, a Harold przytulił ją od tyłu.
-Więcej osób wkręcajcie, że nie jesteście razem – parsknął Ian.
-Nie jesteśmy – Marta spojrzała na Harrego.
-Na razie – dodał loczek uśmiechając się słodko.
-Dobra wy sobie tu siedźcie a my z Horanem idziemy na spacer, pogadać – powiedziałam i złapałam Niall’a za rękę.
____________________________________________
Jak się podoba? :D x. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale tak będzie podczas roku szkolnego rozdziały będę dodawała, albo w piątki albo w soboty.
Chyba postanowiłam, że Marta będzie z Harrym. Ale to zobaczycie w następnych rozdziałach ;>



MUCH LOVE GUYS ♥

PRZECZYTAŁAŚ? = SKOMENTUJ! :) x

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 5.


*Oczami Kasi*
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, liczyłam na to, że otworzy Marta, jednak się pomylilam.
- Oo, hej – uśmiechnęłam się stojącego w drzwiach Niall’a.
- Siema, proszę wejdź – powiedział i pokazał ręką, abym weszła do środka.
- Chlopcy poznajcie, to jest moja koleżanka, a przyjaciółka Marty – Kasia – krzyknął do chlopców.
- To ta, przez, którą wczoraj miałeś takie odpaly? – Spytał Lou.
- Zamknij mordę! – Krzyknął i rzucił w niego kluczami od domu. Louis zaczął się śmiać, a Niall’a pokrył słodki rumieniec.
- Aha, dobra spoko.W każdym razie.. Gdzie Marta? – Spytałam i tak wchodząc już na górę.
- Na górze.. – Powiedzial blondyn.
- Serio? Nie domyśliłabym się! – Dotarłam na samą górę, i uslyszalam płacz Marty. Weszłam do jej pokoju i zastałam, przytulającą się z Harry’m.
- Ohh, gołąbeczki, przepraszam, po chuja miałam tu przychodzić? – Powiedziałam trochę podirytowana.
- Nie, czekaj – krzyknęła.
- Dobra, ale nie drzyj tak ryja – Powiedziałam i usiadłam na fotelu, który kupiłam jej razem z Clarą, na jej 17 urodziny. Marta podeszła do lusterka i ogarnęła włosy.
- Harry, możesz nas zostawić? – Spytała.
- Jasne – uśmiechnąl się i wyszedł z pokoju. Lloyd usiadła na łóżku i pokazala na miejsce obok siebie. Chyba chciala, żebym tam usiadła, więc poszlam i usiadłam na wskazanym przez nia miejscu.
- Więc, co się stało?
- Moja matka, jest w szpitalu w śpiączce – powiedziala, a do jej oczu napłynęły łzy.
- O matko, tak mi przykro – przytuliłam ją. Siedziałyśmy w uścisku przez jakies pięć minut.
- Hmm, a może powiesz mi coś, o Tobie i Harry’m? – Uśmiechnęłam się do niej.
- A co mam ci mówić? – Popatrzyłam na nią wzrokiem zabójcy. – No dobra.. On powiedzial, że mu się podobam i…
- I?
- No i się pocalowaliśmy i spaliśmy w jednym łóżku, i.. Dobra, nieważe.
- Jak nieważne, jak ważne.
- Nie, no i nic więcej.
- Jebnę ci kiedyś – powiedziałam i zaczęłam ja łaskotać. Dziewczyna zaczęła piszczeć i krzyczeć, a wtedy do pokoju wbiegł superbohater Harry Styles.
- Wszystko okej? – Powiedział całkiem wystraszony, przynajmniej tak wyglądał.
- Przepraszam, czy ty siedzisz pod naszymi drzwiami?! – Nieźle się wkurwiłam, bo nie lubię gdy ktoś podsłuchuje.
- Nie, czemu? – Powiedział, a po tonie jego głosu wiadomo było, że właśnie tam siedział. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je na oścież, a to co zobaczyłam zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Cała czwórka siedząca pod  drzwiami do pokoju!
*Oczami Marty*
- Wy idioci! Matka was nie uczyla, że nie podsluchuje? Zachowujecie sie jak dzieci! – Słyszałam glos Kasi. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam przerażone miny chłopaków, oraz wrzeszczącą Swan.
- Ej, ej zluzuj, spokojnie – powiedziałam do niej i poklepałam ją po ramieniu.
- Nie będę spokojna, znam ich jeden dzień, a już mnie wkurzają! – Krzyknęła i zbiegła po schodach, na dół.
- Chłopcy, przepraszam, ona po prostu łatwo się denerwuje – powiedzialam z uśmiechem.
- Horan, świeny wybór – powiedział Lou, robiąc dziwna minę.
- Wal się – odparl Nialler.
Zeszłam na dół do Swan, która ułożona w dziwnej pozycji, na fotelu, oglądała TV.
- Jejku, co ty dzisiaj taka nerwowa? – Spytałam.
- O chuj ci chodzi, zawsze taka jestem – odpowiedziała.
- Nie, przecież cie znam – usiadłam obok niej. – Kto tak na ciebie działa?
- Tamci debile – odparła oburzona. - Oprócz Nialla oczywiście! - Zaśmiała się.
-Haha okej. Ej, będzie dobrze. To co, oglądamy jakiś film? – Zapytałam.
- Okej.
- Jaki? Może jakiś horror?
- Dobra.
Podeszłam do DVD i włączyłam horror. Oglądając film, czułam się dziwnie, bo… Sama nie wiem. Nagle do pokoju wbiegła piątka pajaców.. Warto zanaczyć, że słodkich wrzeszcząc i skacząc jak pojebani. Wystraszyłam się i krzyknęłam.
- Debile – wymruczała Swan pod nosem. Chłopcy, usiedli na kanapie obok mnie, bo Kasia siedziała na fotelu.
- To co oglądamy? – Spytał Zayn z uśmieszkiem.
- To co widzisz – odpowiedziała, jak zwykle wkurzona.
- Spokojnie, bez nerwów – powiedział Malik. Na całe szczęście Kasia się zamknęla, bo jak jest wkurzona, to czasami nieźle potrafi dogadać,wiem to sama, po sobie.
-No oglądamy „Rec 2”  - powiedziałam.
-Boisz się ? – Zapytał Hazz.
-Nie jest tak źle – mruknęłam. A w chwili gdy zobaczyłam w tym filmie jakieś zombie jak zawsze podskoczyłam i przytuliłam się do Stylesa. Popatrzyłam jeszcze kątem oka na Kasię, która zasłaniała oczy rękami. – Swan, czy ty się boisz? – Ona nigdy  się nie bała horrorów.
-Nie… No może troszkę.
-Zmieścisz się jeszcze na kanapie – Horan pokazał jej miejsce obok siebie. Kasia bez zastanowienia usiadła na wskazanym miejscu. Oglądanie tego filmu było prawdziwym koszmarem! Straszany był. Cały czas przytulałam Hazze, którym powtarzał na około „Spokojnie, to tylko film”. Spojrzałam w stronę Nialler’a i Kasi. KABUM, była w niego wtulona.. Haha, no nieźe. Film na całe szczęście już się skończył. Podnioslam się i podeszłam do telewizora. Włączyłam jakiś serial, coś w rodzaju telenowelli.
- Em, zaraz przyjdę – powiedziała Swan i wyszła przed dom.
- Gdzie ona poszła? – Spytał Niall.
- Pewnie zapalić – odparłam.
- Ona pali? – Wtrącił się Malik.
- No tak, niestety – W tym momencie mulat wstał z kanapy i powiedział: „Ooo, akurat fajki mi się skończyły…” i wyszedł przed dom.
- Jestem głodny – powiedział Dady.
- Ja też – dodał Niall.
-  A to nowość – krzyknął Lou i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. W tym momencie do domu weszli Kasia z Zaynem.
- Co tu tak wesoło? – Zapytał Malik.
- Nic, nic – odpowiedziałam. Liam poszedł do kuchni, a wraz z nim Niall.
- Co robimy? – Spytał Harry, znudzonym tonem głosu.  
– Dokładnie, strasznie tu nudno – dodał Zayn.
- Jak Wam się nudzi to się rozbierzcie się pilnujcie ubrań – powiedziałam.
- Spoko! – Krzyknął Zayn i zaczął ściągać koszulke.
- Ona tylko żartowała – powiedziała znudzona Swan.
- Ale mi się to spodobało – odparł Malik.
- Zawsze spoko – rzekłam. Mulat rozebrał się już prawie do naga, został tylko w bokserkach.
- Ale tego nie musisz ściągać, gratuluje wygrałeś! – Krzyknęlam i podbieglam do bruneta z jego spodniami.
- Jesteś idiotą – powiedział Harry. Kasia podniosła się z fotela i poszla do kuchni. Minęla się z Liam’em, który w jednej ręce niósł kanapki, a w drugiej herbate.  
-Z tego co pamiętam, mieliście robić omlety – mruknął Styles.
*Oczami Kasi*
Weszłam do kuchni, z nadzieją, że znajdę tutaj coś słodkiego. I znalazłam, w kuchni siedział Niall. SUCHARY, ROZDAJĘ SUCHARY. Boże jestem żałosna, znam kolesia, niecały jeden dzień, a już na jego widok jestem taka slodka.
- Chcesz coś do jedzenia? – Zapytał, słodko się uśmiechając.
- Emm, nie, przyszłam po coś słodkiego – odpowiedzialam.
- To też jedzenie – uśmiechnąl się. – Ale w tamtej szafce jest Nutella – pokazał na  duży, wiekowy kredens, który mnie wkurzał, bo bałam się obok niego przechodzić. On był serio strasznie stary, a kiedy Marta powiedziała, że kiedyś prawie spadl na jej mame, to już w ogóle.
- A mógłbyś mi ja podać? – Spytałam.
- Jasne, ale czemu sama nie pójdziesz?
- Jesteś bliżej – próbowałam się jakoś wykręcić.
- Dobra okej, idę – powiedział i podszedł do tego dziwnego przedmiostu.
- Tylko uważaj! – Krzyknęłam.
- Na co? – Chłopak wyciągnął Nutelle, podał mi ją do rąk i się uśmiechnął.
- Emm, przezorny zawsze ubezpieczony – powiedziałam.
- Haha, mam dziwne skojarzenia – zaśmiał się.
- Jesteś zbczony! – Krzyknęłam uśmiechając się.
- A kto powiedzial, że te skojarzenia sa właśnie o tym? Kto tu jest zboczony ten jest – poruszył zabawnie brwiami.
- Na pewno, nie ja.. Ty! – Klepnęłam go w ramię.
- Nie raczej Ty.
- Nie, Ty.
- Ty!
-Ty! Wiesz, że mogę kłócić się tak w nieskonczoność? – Powiedziałam.
- No dobra, ale to ty jesteś zboczona. – Wzięłam słoik Nutelli, łyżke i wyszłam z kuchni, a za mną podążył Niall.
*Oczami Marty*
- Moja Nutella - powiedziałam do Kasi.
- Teraz już moja – uśmiechnęła się.
- Hej, Marta może skoczymy na spacer? – Spytał Zayn.
- Emm, okej – odparłam.
Wyszliśmy na dwór i podążyliśmy chodnikiem aż do parku, pokręciliśmy się chwilę i udaliśmy się w powrotną drogę. Opowiedziałam mu chyba mój cały życiorys.
Doszliśmy do domu, w którym najprawdopodobniej przeszło tornado. Masa żarcia porozżucana po całym salonie.
- Co tu się stało kiedy mnie nie było?! – Krzyknęłam na cały dom.  Nagle nie wiadomo skąd w pokoju znalazł się Lou, cały w czekoladowym kremie.
- Louis, co tu się stało? – Spytałam już troszkę spokojniej, jednak nadal byłam wkurzona.
- No, bo…  TO WINA NIALL’A!
- Niall! – Krzyknęłam, a z kuchni wyłonił się chłopak.- Co tu się stało?
- Emm, nieważne, ja to posprzątam – chłopak zacząl zbierać śmieci, a ja tylko się mu przyglądałam. Kiedy odwróciłam się w strone Malika, ten tylko chichotał pod nosem.
- Z czego się śmiejesz? – Zapytałam.
- Z tych idiotow, nie wiem ile razy, już robili walki na żarcie, a to zawsze kończyło się tym samym, debile – odparł.
- Aha, okej – powiedziałam do niego. – A gdzie Kasia?
- Emm, chyba u ciebie w pokoju – powiedział Lou. Weszłam na górę, jednak nie zastałam tam Swan, przeszukałam wszystkie pokoje i łazienke, jednak nikogo, ani niczego tam nie znalazłam.
- Kogo szukasz? – Usłyszałam głos Kasi za plecami i się przeraziłam.
- Boże, co ty tu robisz?
- Nie, jestem Kasia… Przyszłam do ciebie?
- Ale jak się tu znalazlas, przeszukiwałam wszystkie pokoje i nigdzie cie nie było.
- Bo byłam w kuchni..
- Eheś, ok. A może ty wytłumaczysz mi co stalo się w salonie, kiedy mnie nie było?
- Nic szczególnego, chłopcy rzucali się jedzeniem, a Harry i ja patrzyliśmy na ich głupotę – powiedziala i uśmiechnęla się nieznacznie.
- Dobrze… A gdzie Harry? – Spytałam nieśmiało.
- Wyszedł.. Ale za chwilę będzie.
- Dokładniej, kiedy? – Usłyszałam dźwięk otwierania drzwi.
- O, teraz – odpowiedziała Swan. – Co robimy?
- Może mały maraton Supernatural, u mnie w pokoju? – Uśmiechnęłam się.
- Jasne, chodź – pociągnęla mnie za rękę, do pokoju. Włączyłam siódmy odcinek serii 5, jeden z moich ulubionych. Kiedy byłyśmy w połowie, strasznie zachciało mi się pić.
- Cola czy sok? – Spytałam.
- Cola. – Zeszlam na dół, podśpiewując pod nosem, Summer Paradise. Wyciągnęłam dwie szklanki, wzięłam do ręki Cole i… Się potknęłam, rozczaskując przy tym naczynia, które trzymałam w rękach. Do kuchni wszedł Zayn, zaraz po nim Harry, kiedy zobaczyli co się stało pomogli mi wstać.
- Ej, nic ci nie jest? – Spytał Zayn.
- Idioto, nie widzisz, ze się przewróciła? – Powiedział Hazz.
- Widze, ale bardziej chodziło mi o to, czy się dobrze czuje – powiedział już lekko wkurzony.
- Wystraczyło spytać „Jak się czujesz?”.
- Ej, chłopcy spokojnie – powiedziałam patrząc na moją, pocharataną od szkła rękę.
- Matko, daj pomogę ci – powiedział Hazz.
- Nie trzeba, poradzę sobie – wlożyłam rekę pod kran i delikatnie opłukałam ją z krwi. Zayn wyszedł zapalić a ja podeszłam do Harrego. – Gdzie byłeś?
-Zauważyłem, że nosisz bransoletkę i zawieszki z pandory więc kupiłem Ci dwie zawieszki – odpowiedział po czym wyciągnął z kieszeni pudełeczko i dał mi je.
-Boże Harry nie musiałeś! – Przytuliłam go. – Są naprawdę piękne, dziękuje.
-Musiałem – uśmiechnął się. – Emmm… Miałabyś może ochotę wybrać się ze mną  w poniedziałek do kina czy restauracji ?
-To.. Czy to randka?
-Randka? Pfff… Randka? Raczej takie..  No wiesz... – Hazz podrapał się za uchem.
-Jasne, że z tobą pójdę na randkę – musnęłam delikatnie ustami jego policzek. Kasia wyszła o 21:00 do domu a ja poszłam wziąć prysznic potem umyłam zęby i włożyłam piżamę. Sprawdziłam tylko jeszcze twittera i facebooka z resztą jak zawsze. Obejrzałam odcinek „Supernatural” no dobra jeżeli odcinkiem można nazwać maleńki maraton składający się z 4 odcinków każdy po 40 minut..
___________________________________
Długi :D ^^. Podoba sie? Dziękuje za ponad 800 wyświetleń! MUCH LOVE! ;)

PRZECZYTAŁAŚ/EŚ ? -> SKOMENTUJ xx

   

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 4.


-Co Ci się stało? – Spytała Swan.
-Paul mnie zaczepił.. No i Harry mi pomógł.
-Uuuu bohater Styles.  Mogę Cię o coś zapytać?
-No dobra.
-Ale obiecaj, że się nie wkurzysz!
-Mów już – pospieszyłam ją.
-Podoba Ci się Styles?
-Co? Pffff.. Eeee… Co?
-No powiedz, przecież się przyjaźnimy – wymuszała ode mnie odpowiedź.
-Okej.. Tak podoba. Zadowolona?
-Kto podoba? – Zapytał uśmiechnięty Ian.
-Ian, cześć. A, nie nikt. Co ty tu robisz? – Wystraszyłam się.
-Najwyraźniej stoję – zaśmiał się. – Tak w ogóle to jak się czujesz?
-Wszystko dobrze, nie myślę o nim. Był już dzwonek?
-Tak, przed chwilą, nie słyszałaś?
-Nie, jakoś nie. Chodźmy do klasy – na wejściu przypomniało mi się, że nie odrobiłam polskiego. Miałam zamiar spisać, ale dowiedzieliśmy się, że będzie zastępstwo, bo pani Stone jest chora i wzięła wolne na cały tydzień.  Pierwsza lekcja – historia: no było całkiem dobrze, lubię ten przedmiot, posypało się kilka jedynek, ale najbardziej się śmiałam jak Clara szła do biurka nauczyciela, a Ian jej podłożył nogę. Potem tylko matematyka, WOS, moja znienawidzona chemia następnie fizyka no i dwa WF-y.. Dwa przez polski. Fajne zastępstwo z wuefistą.  Wyszłyśmy z Kasią ze szkoły i po drodze wstąpiłyśmy do Strasbuksa.
-Idziesz do mnie?
-Nie mogę, jade z rodzicami po kuzyna na lotnisko.
-Musisz?
-No raczej. Która godzina?
-Piętnasta czterdzieści trzy – odparłam.
-Ups miałam być pół godziny temu w domu, więc spadam.
-Tak ja też idę. To do jutra! – Pożegnałam się.
- Pa.
Szłam około pół godziny ponieważ po drodze wstąpiiłam do Housa po nową bluzkę.  Gdy weszłam do domu zobaczyłam walizki w korytarzu.
-Mamo, po co walizki? – Spytałam wchodząc do kuchni.
-Wyjeżdżam do twojej babci, ma urodziny.
-Mogę też?
-Masz szkołę, chłopcy mają tu nocować przez miesiąc – odparła.
-Co? Miesiąc?
-Tak.
-No dobra – ucieszyłam się.
-Skąd ten uśmiech?
-Nie nic. Chłopcy są już?
-Tak siedzą jak zawsze w salonie. Zostawię Ci trochę kasy.
-Trochę. To znaczy?
-No jakieś  1000 funtów, taksówka już na mnie czeka. Pa kocham cię .
-Pa mamo ja ciebie też! – zamknęłam za nią drzwi i weszłam do salonu. Byłam zdziwiona, bo chłopcy byli… Tacy grzeczni.
-No więc, muszę z wami wytrzymać miesiąc.
-To będzie sama przyjemność – wyszczerzył się Harry.
-Z pewnością – uśmiechnęłam się.
-To co robimy? – zapytał Louis.
-Może impreza przy basenie? – zaproponował Malik.
-Jasne, tylko wiecie. Nie rozwalcie mi nic w ogrodzie. Ja idę się przebrać w kostium – weszłam na górę i ubrałam swój ulubiony czarny dwuczęściowy kostium.  Gdy zeszłam na dół Zayn włączał muzykę a reszta chłopców pływała w basenie. Usiadłam na leżaku i zaczęłam czytać gazetę.
-Może popływasz? – ułyszałam Liama.
-No dobra – wstałam i odłożyłam gazetę.
-Wooooow.
-Coś nie tak? – Spojrzałam na Malika.
-Wyglądasz… WOW.
-Ona zawsze wygląda „WOW” – powiedział Styles.
-Dziękuje – zarumieniłam się.
-To co, skaczesz?
-Nie wiem – odpowiedziałam.
-No raczej, wiesz – Hazz wziął mnie na ręce.
-Co ty robisz?
-Skacze – zaśmiał się. Zdążyłam tylko krzyknąć „nie” w locie i po chwili byłam już w basenie.
-Harry! Idioto – chlapnęłam mu wodą w twarz.
-Też Cię kocham – pokazał mi język.
-A ty nie pływasz? – zapytałam Zayna wychodząc z wody.
-No chyba wiesz, że nie umiem – odparł.
-No to cię nauczymy – wepchnęłam go do wody, naszczęście mój basen nie jest głęboki a Malik aż tak się nie wystraszył . Po chwili ja wskoczyłam z powrotem do basenu.
-Marta, nie żyjesz!
-Horan! Pomocy – podpłynęłam do blondyna.
-Uratuje Cię . TAM TA TA DAAAAM HoranMan – po tym co powiedział Nialler wszyscy zaczęli się śmiać. Pływaliśmy, tak do 20:00 potem poszłam na górę wziąć prysznic. Przebrałam się w sweter, rurki i fioletowe vansy. Nagle ktoś zapukał.
-Proszę – powiedziałam.
-Cześć Marta – do pokoju wszedł Styles.
-O Harry, hej.
-Możemy pogadać?
-Jasne – byłam ciekawa o co mu chodzi.
-Zamawiamy pizze wolisz Caprichiose czy Margeritte ? – Uśmiechnął się.
-Caprichiose – odparłam.
-Nie no dobra nie chodzi mi tylko o to. Ehh.. Słuchaj… - zaczął.
-Tak?
-Jesteś miła, ładna i chciałbym wiedzieć czy.. – Nagle do pokoju wszedł Tomlinson.
-To jaką tą pizze zamawiamy? – Spytał.
-Caprichiose – odpowiedział Loczek.
-To chodźcie już na dół, oglądamy horror.
-Później pogadamy – powiedział po cichu Hazz.
-Co tam mamroczesz? – Zagadał Lou.
-Nic..
-Lubisz horrory, Marta? – Zapytał Zayn gdy już znaleźliśmy się w salonie.
-Nie zbyt. Zawsze się boje – zaśmiałam się.
-Zawsze się możesz do mnie przytulić – powiedział brewkując Harreh.
-Jasne, dzięki – powiedziałam śmiejąc się. Film się zaczął, cała drgałam ze strachu. Nagle ktoś zadzwonił dodrzwi. Tak się wystraszyłam, że aż podskoczyłam, a chłopcy zaczęli się śmiać. Louis poszedł otworzyć, zapłacił za pizze i położył ją na stole. Znowu były okropne sceny, cały czas przytulałam się do Harolda i co chwilę zasłaniałam oczy rękoma. Jakoś wytrwałam do końca. Dzięki Niallerowi pizza zniknęła. Teraz miałam nadzieję, że wreszcie porozmawiam z Harrym po tym jak nam przerwał Louis. No i wreszcie do mnie podszedł.
-Marta poszłabyś ze mną na spacer?
-No dobrze – zgodziłam się. Spacerowaliśmy chwilę w niezręcznej ciszy.  W końcu Hazz się odezwał.
-Wtedy chciałem Ci powiedzieć to: Jesteś ładna, miła i chciałbym wiedzieć czy ty?.. To znaczy czy byłaby taka możliwość..
-No powiedz to wreszcie – wymamrotałam.
-Czy byłaby taka możliwość, że czujesz coś do mnie? – Po tych słowach serce waliło mi coraz mocniej.
-Harry, bo no, bo – i tym razem wparował Liam. Po prostu świetnie!
-Coś nie tak z Niallem.
-Fajnie dzięki Liam! – Styles krzyknął i ruszył w stronę domu.
-O co mu chodzi? – Zapytał dady.
-Nieważne. Co z Niallem? – Mruknęłam.
-Nic nie je. I coś bredzi o jakieś … Ehh.. K.. Ka..
-Kasi?
-Tak !
-Aha, i co w tym strasznego?
-Niall.. Jedzenie. HALLO O NIC NIE JE!
-Dobra, chodźmy  do niego – wróciliśmy z Liamem do domu. Harry siedział na schodach i na mój widok wszedł na górę, i co ja niby teraz mam zrobić? Siedzieć z Niallem i gadać o Swan czy iść za nim? Zostałam z Horanem.
-Co się stało? – Podeszłam do blondyna.
-No wiesz – zaczął Loui.
-Nie ciebie pytam. No sio, pogadam z nim w cztery oczy – wygoniłam chłopców z pokoju i usiadłam obok Nialla. – A więc, co Cię gryzie?
-Chodzi o to, że jak ją zobaczyłem to nadal.. Cały czas o niej myślę.
-Dać ci jej numer? – Uśmiechnęłam się.
-Miło by było – odpowiedział tym samym. Dałam mu numer Kasi i poszłam na górę, do Stylesa. Weszłam do pokoju z Harrym siedział Liam.
-Liam dałbyś nam chwilę? – Powiedziałam.
-Jasne – uśmiechnął się Payne. Usiadłam na łóżku obok Harrego.
-To co wtedy chciałam Ci powiedzieć..
-Tak wiem, nie powinienem o to pytać. Znamy się dopiero od jakiś pięciu dni i już się do ciebie przystawiam.
-Ale Harry.
-Zaczekaj, ja wiem, że nic do mnie nie czujesz. Przepraszam jestem idiotą.
-Zamkniesz się wreszcie?! – Popatrzył się na mnie – podobasz mi się i to chciałam powiedzieć! Zadowolony?
-Tak, zadowolony – przybliżył się do mnie. No i tym razem gdy Harry chciał mnie pocałować do pokoju wszedł Niall.
 -Czego kurwa?! – Warknął Styles.
-Eeee ja chciałem z Martą porozmawiać – spojrzał na mnie.
-Jasne chodź – uśmiechnęłam się .
-Zawsze ktoś nam przeszkodzi – powiedział Hazz i wyszedł z pokoju.
-Rozmawiałem z Kasią i umówiłem się z nią w sobotę na London Eye. Pójdziecie razem z Harrym, z nami?
-A po co Harry?
-Przecież widać, że ty mu się podobasz. I chyba wam w czymś przeszkodziłem, zejdź na dół do niego, pewnie siedzi w kuchni. Chłopcy już śpią ja też się kładę, dobranoc – przytulił mnie. Zeszłam na dół, faktycznie Hazz stał w kuchni.
-Cześć – odpowiedziałam.
-Ktoś zawsze nam przeszkodzi – zaśmiał się.
-No teraz to, już chyba nikt – podeszłam do niego.
-Raczej nie – obiął mnie w pasie. Nagle zadzwonił telefon. – No kurwa no nie.
-Halo – odebrałam.
-Pani Marta Lloyd? – Usłyszałam polkę w słuchawce.
-Tak to ja.
-Pani matka, Patrycja jest u nas.
-Czyli gdzie? – Zdziwiłam się.
-W szpitalu, miała wypadek gdzy jechała taksówką. Nie jest przytomna ale jej stan jest stabilny jutro będziemy mogli podać więcej informacji. Gdyby była taka możliwość proszę o przyjazd do Warszawy pani tata i babcia są z nią – rozłączyła się. W oczach stanęły mi łzy, odwróciłam się do Harrego.
-Marta, co się stało? – Zapytał przęjęty.
-Moja mama.. Jest w szpitalu – powiedziałam prawie płacząc .
-Nie martw się na pewno będzie dobrze – przytulił mnie.
-Nie będzie! – rozryczałam się jak małe dziecko. Usiedliśmy na kanapie cały czas go przytulałam, potem zasnęłam. Obudziłam, na łóżku w moim pokoju, się wtulona w Hazze, który jeszcze drzemał. Starałam się delikatnie wyjść z jego objęć, jednak nie udało się, ponieważ chłopak otworzył oczy.
- Przepraszam, że  cie obudziłam.. – Powiedziałam.
-Nic się nie stało – próbował się uśmiechnąć. Podeszłam do lusterka i sama się przeraziłam.
-Wyglądam okropnie – powiedziałam siadając na łóżku.
-Ty nawet z rozmazanym tuszem wyglądasz idealnie – przyciągnął mnie do siebie. Nasze twarze dzieliły jedynie centymetry i wreszcie mnie pocałował. Czułam jego ciepło i zapach perfum. Wplotłam rękę w jego bujne loki no, ale oczywiście do pokoju wbiegł zdyszany Lou.
- A jebnął Ci ktoś kiedyś?! – Krzyknął Harry.
- Boże.. Przepraszam, ale mamy mały dylemat – powiedział, drapiąc się po głowie.
- Jaki? – Spytałam.
- Nie wiemy czy zrobić omlety, czy kanapki…
- Idioci – wymruczal Hazza pod nosem.
- Kanapki – uśmiechnęłam się.
- Jasne – odpowiedział, tym samym i wyszedł z pokoju.
Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ciuchy.  Nagle poczułam ręce Loczka, na moich biodrach.
- Teraz już nic nam nie przeszkodzi – powiedział i położył głowę na moim ramieniu.
- Wybacz, ale muszę się przebrać i ogarnąć – odwróciłam się do niego przodem i delikatnie odepchnęlam.
- Czemu? – zrobił smutną minkę szczeniaczka.
- Bóg tak chciał.
Odwróciłam się z powrotem,  wyjęłam z szafy czarne rurki, szarą koszulkę z nadrukiem i poszłam do łazienki.  Po wyjściu z łazienki, nałożyłam jeszcze delikatny makijaż, oczywiście w towarzystwie Harre’go, 
który nie chciał wyjść z pokoju, bo ,,Mam ochotę sobie tutaj z tobą posiedzieć”. Dzisiaj czwartek, jeszcze dwa dni szkoly, o nie, zapomniałabym, przecież w szkole jest malowanie i wreszcie wymieniają ławki. Tylko cały czas się zastanawiam czemu tego nie zrobią w wakacje, chyba dlatego, że dyrektorce spodobał się malarz, no nieźle. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam wiadomość od Kasi: „ Co tam? Weź się czasem odezwij :D! Wyskoczymy gdzieś dzisiaj razem? :*”  Odpowiedziałam: „Emm, przyjdź do mnie, muszę powiedzieć Ci coś ważnego ”  Chwilę potem otrzymałam odpowiedź: „ Dobra, będę za czterdzieści minut!xx”. Odłożyłam telefon na półkę i usiadłam na łóżku. I w tym momencie BUM, nagle nie wiadomo z jakich przyczyn przypomniał mi się Paul.
- Boże, jestem taka głupia! – Mruknęłam. Harry momentalnie zerwał się do pozycji siedzącej ponieważ leżał na łóżku.
- Co się stało? – Zapytał.
-Po prostu przypomniał mi się Paul.
- Nie myśl o nim – powiedział i mnie przytulił.
- To nie tak łatwo, jak ci się wydaje.
- Uwierz, pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy? – Spytał, gładząc mnie po włosach.
-No jasne. Jak mogłabym zapomnieć?
- Od tamtego dnia, nie mogłem przestać o tobie myśleć  - powiedział, po czym przytulił mnie jeszcze mocniej.  Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
__________________________________________
Rozdział wyszedł mi całkiem długi. Podoba się ? :)) Mam taką nadzieję. Szczerze mówiąc jestem z tego rozdziału zadowolona !  

PRZECZYTAŁEŚ/AŚ ? :) = SKOMENTUJ ! xx


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 3.


Weszłam do domu i rzuciłam krótkie „cześć” do mamy. Poszłam  na górę po schodach, wzięłam lekki prysznic, umyłam zęby, przebrałam się w piżamę, sprawdziłam jeszcze twittera i usiadłam na łóżku.  Popatrzyłam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam, że dostałam trzy SMS’y. Od Nialla:  „ Dobranoc :*. Louis i Liam już śpią : ))”, Zayna: „Dobranoc  żarłoku ♥ xx” i Harrego: „Dobranoc śliczna ”. Na widok SMS’a od Stylesa serce podskoczyło mi do gardła. Chwilę jeszcze patrzyłam na nie i odpisałam Niallowi: „Branoc niebieskooki :*”,  Zaynowi: „Ale i tak nie jestem gruba. MVAHAHAH ♥” i Haroldowi: „Nie jestem śliczna. Dobranoc♥”.   Odłożyłam  telefon na szafkę, położyłam się na lewy bok i momentalnie zasnęłam. Rano oczywiście obudził mnie budzik. Włączyłam radio, z resztą jak codziennie rano. Popatrzyłam przez okno, było ciepło, nawet bardzo! W końcu 20 stopni, wzięłam krótkie czarne spodenki, niebieską bluzkę z logo Sumer Man’a i czerwone conversy. Weszłam do łazienki umyłam twarz, zęby, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Na stole leżały kanapki i mój ulubiony sok pomarańczowy. Z salonu dobiegały rozmowy, pewnie chłopcy przyszli. Zjadłam kanapki, wypiłam sok i weszłam do salonu. Nie myliłam się cała piątka siedziała na kanapie, ale jakoś mamy nie było widać.
-Cześć chłopcy – uśmiechnęłam się. – Gdzie moja mama?
-Wyszła na jakieś spotkanie – odezwał się Liam.
-A wiecie może kiedy wróci? – Spytałam.
-Nie  - Dady warknął i wyszedł z pokoju. Popatrzyłam na chłopców, oni jedynie wzruszyli ramonami. Wyszłam za Paynem. Chłopak siedział na schodach tarasowych. Dosiadłam się do niego i położyłam głowę na jego ramieniu.
-Co się stało? – Zaczęłam.
-Długa historia..
-Coś nie tak z Danielle?
-Zgadłaś.. Cały czas się kłócimy, nic nam razem nie wychodzi już sam nie wiem co mam robić! – Spuścił głowę.
-Każdy związek przechodzi kryzys, na pewno sobie poradzicie. Przecież się kochacie – starałam się go pocieszyć.
-Ja ją kocham. Ale czy ona mnie?
-Na pewno kocha. Pogadajcie i zacznijcie od nowa.
-Dzięki Marta – przytulił mnie.
- Nie ma za co. To jak, wracamy do środka?
-Jasne.
Weszliśmy z powrotem do domu. Nialler oczywiście siedział w kuchni, a reszta była w salonie.
-Która godzina? – Zapytałam.
-8:22 – odpowiedział z uśmiechem Harry.
-To ja się zbieram – odparłam.
-Podrzucimy Cię z Niallem – zaproponował Loczek.
-Musielibyśmy jeszcze Kasie zgarnąć po drodze .
-Nie ma problemu – uśmiechnał się. Poszłam na górę po torbę i zeszłam na dół. Pożegnałam się i oddałam klucze Dadyemu. Wsiadłam do auta i podjechaliśmy na przecznice przy której zawsze spotykam się z Kasią. Otworzyłam okno i powiedziałam żeby wsiadała.
*Oczami Kasi*
Stoje sobie na tej samej przecznicy co zawsze, a tu nagle podjeżdża jakieś czarne auto. Z jego okna wychyla się Marta i każe mi wsiadać. No dobra, fajnie fajnie. Wsiadłam, a tam za kółkiem siedzi Harry a obok Nialler.
-Pojebało Cię?! Chcesz mnie zabić?!  - Krzyknęłam na Martę.
-Eeee… Przepraszam?
-Oni? Zawału bym dostała.
-A no no, oni…. Ehhh.. Ideały – chyba raczej chłopcy tego nie usłyszeli. A jeśli tak to pewnie mają polewe z Marty.
-A ja Kasia, miło mi.
-Ja jestem Niall , mi również – odezwał się blondyn.
-No a ja Harry – powiedział.
-Naprawdę? No co ty nie powiesz? Nie mogę uwieżyć, że was widzę.
-A ja z tymi debilami musze żyć – zaśmiała się Marta.
-Dzięki – Loczek posmutniał.
-No weź przecież wiesz, że was kocham – odezwała się Lloyd.
*Oczami Marty*
Chłopcy odwieźli nas pod szkołę, wysiadłam z auta i zobaczyłam Paula i Iana. Momentalnie spuściłam wzrok.
-Dzięki za podwózkę – rzuciłam.
-A może ładniej podziękujesz? – Styles wyszedł z auta.
-Mianowicie jak? – Zdziwiłam się. Hazz pokazał na policzek, podeszłam do niego i dałam mu buziaka.
-No to teraz ja dziękuje – zaśmiał się. Horan pomachał do Kasi. Podeszłyśmy do drzwi, dziewczyna weszła do szkoły z Ianem a mnie zaczepił Paul.
-Witam panią .
-Odczep się – parsknęłam.
-Co tak nerwowo? – Złapał mnie za nadgarstki.
-Puszczaj idioto! To boli.
-Brakuje mi Cię – pszyciągnął mnie do siebie.
-Odwal się wreszcie ode mnie! – Popatrzyłam w bok i zobaczyłam, że Harry idzie w naszą stronę.
-Puść ją – warknął.
-Bo co? – zadrwił Paul.
-Bo to – Loczek udeżył go w twarz.
-Jeszcze się policzymy. Oboje pożałujecie! – Wasley wytarł nos i wszedł do szkoły.
-Boże, naprawdę dziękuje, Harry – przytuliłam Stylesa.
-Nie masz za co mi dziękować – odparł.  Spojrzałam mu w te piękne zielone oczy.
-Hey! Marta, idziesz? – Nagle pojawiła się Kasia.
-No tak eee.. Już – odpowiedziałam. – No to cześć Harry.
-Miłego dnia – odpowiedział z uśmiechem.
_____________________________________________
Wiem krótki, ale siedzę u kuzyna i nie mam czasu pisać :c. Chociaż tyle mi wyszło :D.
Follow me on twitter : @AfromentalCrew

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :) xx