Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 września 2012

Rozdział 8.



*Oczami Nialla*
Obudziłem się około 14:00, przy Kasi, a pomiędzy nami leżała Lux. Oparłem się na łokciach i powoli wstałem. Wczoraj szybko zasnąłem, bo pomagałem niańczyć młodą. Lou miała tu być wczoraj o 22:00, ale jej nie ma.. Zszedłem na dół, napiłem się wody i ubrałem w jakieś dresy. Postanowiłem, że pójdę trochę pobiegać. Wziąłem zapasowe klucze i otworzyłem drzwi. Na wycieraczce leżała kartka, to cud, że wiatr jej nie zdmuchnął. Podniosłem ją i zacząłem czytać „Kasia powiedziała, żebyśmy po południu przyszli po mała, bo już śpi. Więc będziemy o 3:00 : ). LOU xx” ah no dobra więc mamy Lux do 15:00, okey. Zamknąłem dom i pobiegłem kilka przecznic do kiosku, wziąłem gazetę codzienną,na okładce była Marta i Harry na lotnisku. „No to się Marta ucieszy” – pomyślałem. Zapłaciłem za gazetę i udałem się w stronę domu. Dopiero teraz zauważyłem, że nie ma auta Hazzy. Gdy wszedłem do środka  Kasia i Lux już nie spały.
-Wiesz, że Lux zostaje do 15:00? – Rzuciłem.
-No przecież sama rozmawiałam z Lou. Nie chciałam budzić małej – uśmiechnęła się.
-Dobra, to co na śniadanie?
-Naleśniki, kochanie – pocałowała mnie w policzek.
-No świetnie. Jestem głodny.
-Jak zawsze – zaśmiała się i położyła głowę na moim ramieniu.
-Przyniosłem gazetę, zobacz na okładkę – podałem jej czasopismo.
-Marta i Harry? – Zdziwiła się. – Przecież oni są – rozejrzała się po kuchni – no zanczy byli w domu.
-Pewnie niedawno zrobili im zdjęcia. Fajny tytuł, nie?- Mruknąłem.
-Boże, jaki głupi „Wiemy kim jest urocza brunetka, z którą spotyka się Harry! Witamy w rodzinie Stylesów, Marto Lloyd.”  - Jak się w szkole dowiedzą to mamy przesrane Niall – spojrzała mnie.
-Nic wam nie będzie – próbowałem ją pocieszyć.
-Albo dopadną nas haterzy, albo zacznie kochać nas cała szkoła. Tak, czy owak będzie chujowo, bo nie znoszę tych ludzi – wtuliła się we mnie.
-Przecież ja i Harry, nie damy was skrzywdzić, nie bójcie się ich. A ci idioci którzy będą się podlizywać, olej ich. Masz palec środkowy, prawda?
-Mam – zaśmiała się.
-To go po prostu używaj – pogłaskałem ja po włosach. W tym momencie usłyszałem jak ktoś parkuje samochód, spojrzałem na zegarek 2:26. Albo Lou, albo Harry. Spojrzałem przez okno - No tak Harry i Marta.
-Pokażemy im to?
-No a co mamy zrobić? Przecież i tak by się dowiedzieli.
Weszli do domu trzymając się za ręce.
-Kasia, dziękuje – powiedziała Marta z uśmiechem po czym wzięła Swan za nadgarstek i poszły na górę, a ja tymczasem postanowiłem porozmawiać z Harrym.
-Widziałeś już? – Podałem mu gazetę, a on zaczął się śmiać. – Co ci tak wesoło?
-Jesteśmy razem z Martą od jakiś 3 godzin i już o tym głośno – potrząsnął głową.
-To co mi nic nie mówisz?! – Zdzieliłem go z poduszki.
-Chciałem powiedzieć to, jak wszyscy już przyjdą. A tak przy okazji to gdzie oni są?
-Liam pojechał do Danielle, bo chciała z nim porozmawiać. Louis i Zayn poszli do parku, a ja aktualnie rozmawiam z kretynem w lokach.
-Dzięki – powiedział z lekką nutką ironii w głosie.
-Nie ma za co, stary – poklepałem go po ramieniu.
Do pokoju wbiegły dziewczyny, z ogromnymi uśmiechami na twarzach, nigdy wcześniej nie widziałem tak szerokiego uśmiechu u Kasi.
- Co tak wesoło? – Spytałem.
- Marta i Harry są razem, fajnie nie? – Powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Wiem, wiem.. Świetnie – odparłem. Nie cieszyła się tak, nawet kiedy to ja spytałem ją, czy będziemy razem. Okej, nie ogarniam tej dziewczyny, ale jestem w niej zakochany po uszy. Oparłem moją  głowę, o jej i tkwiliśmy w takim uścisku, przez około dwie minuty.
*Oczami Hazzy*
Marta.. Ładne imię, co nie? Boże, jest idealna. Kurwa, jestem z nią.
- Marta, wyjdziemy na chwilę na dwór? – Spytałem, łapiąc ją za rękę.
-Jasne, chodźmy – uśmiechnęła się. Mówiłem już, jak bardzo kocham jej uśmiech? Nie? Tak? To jeszcze raz powtórzę. Wyprowadziłem ją przed dom, gdzie usiedliśmy, a w sumie położyliśmy się na jednym hamaku.
- O czym chciałeś rozmawiać, Hazz? – Uśmiechnęła się i wtuliła w mój bok.
- Wiesz… Jesteśmy razem od dopiero jakichś kilku godzin, a ja już jestem uzależniony…
- Od czego?
- Od ciebie – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Dziewczyna podniosła się, a na jej twarzy zagościł uroczy rumieniec, w towarzystwie dołeczków utworzonych, w trakcie jej uśmiechu.
- Hazz, nikt nigdy, jeszcze nie powiedział mi czegoś tak słodkiego, dziękuję – powiedziała i pocałowała mnie delikatnie w usta, przyciągnąłem ją bliżej siebie i zacząłem całować, Magia.  Oderwaliśmy się od siebie, w równym czasie, aby zaczerpnąć powietrza.
- Dziękuję Harry.
- Za co?
- Za to, że jesteś, a teraz chodźmy do środka – zeszła z hamaka i pobiegła w stronę domu, ruszyłem za nią. Rozmawialiśmy trochę z Kasią i Niall’em o wszystkim i o niczym. O 3:13 przyszła Lou i bardzo gratulowała mi i Marcie, chwilę rozmawialiśmy potem Lou pożegnała się i poszła. Koło 5:00 byli już Louis i Zayn, tylko Liama brakowało. Dady mówił Niallowi, że będzie koło 4:00, a Li z reguły jest punktualny. Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi i ukazał się zapłakany Liam, który w jednej chwili wybiegł do ogrodu, Marta pobiegła za nim, zawsze umiała go pocieszyć. Może teraz się uda?
*Oczami Marty*
-Liam co się stało? – Powiedziałam przytulając go.
-Danielle – wymamrotał.
-Co z Danielle? Coś jej się stało?! – Liam milczał. – Do cholery jasnej Liam powiedz co się stało!
-Zerwała ze mną – przytulił się do mnie i zaczął płakać. – Kurwa! Marta ja bez niej nie dam rady! – Słowo „kurwa” z jego ust brzmiało tak jak ja bym powiedziała „zabiłem ci kota, nie dziękuj”.
-Dasz radę! Zapomnij o niej, nie byłeś jej wart Dad – starałam się go pocieszyć.
-Dobra, nie będę się nad sobą użalał – wytarł rękawem mokre, od płaczu policzki.
-Chodź do środka – wzięłam go pod rękę.
-Skoro są już wszyscy – Hazz wstał.
-Harry poczekaj, zajmijmy się najpierw Liam’em – wszyscy spojrzeli w moja stronę. – Danielle z nim zerwała – do Dady’ego od razu podbiegł Kasia i go przytuliła.
-Nie rozczulajcie się tak nade mną – wymusił usmiech.  – Co chciałeś powiedzieć Haroldzie? – Styles podszedł do mnie wziął za rękę i pocałował w policzek.
-Chodzi o to, że oficjalnie jesteśmy razem! – krzyknął. Wszyscy gwizdali i klaskali wszyscy oprócz Zayn’a. Który patrzył na mnie wzrokiem „Dlaczego on?”.
*Oczami Zayna*
Skoro jest z Harrym to życzę im szczęścia. Widocznie ona nie czuję tego samego co ja do niej. Marta chce żebym był jej przyjacielem.. Więc będę najlepszym przyjacielem na świecie. Podszedłem do nich, jako pierwszy.
- No stary, Marta.. Gratulacje – uśmiechnąłem się i przytuliłem z każdym, najpierw z Hazzą, potem z Martą.. Później zrobiła się kolejka, wszyscy zaczęli do nich podchodzić i gratulować, nudno się zrobiło, więc wyszedłem zapalić. Szlag. Szlugi mi się skończyły. Chyba pójdę do Kasi.. Chociaż lepiej nie, wiszę jej już z ramę szlugów, więc pójdę do sklepu. Leniwym krokiem udałem się do najbliższego i wziąłem dwie paczki L&M mentolwych. Grzecznie, jak na mnie przystało zapłaciłem i wyszedłem. Po drodze zdążyłem wypalić dwie fajki. Kurwa, czemu jestem taki nieśmiały jeśli chodzi o uczucia, a wszystko inne przychodzi mi z łatwością? Zayn Malik jebana cnotka.  W domu byłem jakieś pół godziny później. ŚWIETNIE! Kolejna impreza. Na łóżku siedzieli wtuleni w siebie Harry i Marta, kurwa, dużo dałbym, żeby być na jego miejscu. Ale chuj. Na stole leżały dwie whiskey, trzy litrowe wódki i kilka piw. Do pokoju weszła jak, na każdej imprezie wstawiona Kasia, z piwem w ręce.
- Ooo, Maliczek – oparła się o mnie.
- Znowu się zajebałaś…
- Nie jestem pijana – powiedziała, po czym natychmiast podniosła się i stanęła na baczność, lecz sekundę potem jej równowaga się zachwiała i dziewczyna upadla na podłogę.
- Kurwa, Swan nic ci nie jest – ukucnąłem nad nią. Chyba zemdlała, bo nie otworzyła oczu. Obok niej zaraz znalazła się Marta, która ocuciła tą, jebaną alkoholiczkę szklanką wody. Przyszedł trzeźwy Nialler, złapał ją w pasie i starał zaprowadzić, na górę, jednak ta się opierała, że musi zostać. Hazza usunął się z kanapy, a Niall wraz z Swan usiedli na kanapie. Kurwa, jakie nerwy. Muszę się napić, wziąłem ze stołu jedno piwo i usiadłem obok Kasi i blondasa.
-Malik – zaczęła Swan. – Kocham cie – wybełkotała i zaczęła się śmiać.
-Yhym, ja ciebie też bardzo kocham – odparłem, popijając piwo. Fajnie by było, gdyby to Marta była teraz była pijana, i chociaż nieszczerze to wyznała mi miłość.
-Ogarnij się – powiedział Niall do mnie i do Kasi razem. Siedziałem z nimi, dopóki nie dokończyłem piwa, potem zgarnąłem się na dwór. 10:10, ktoś mnie kocha.. Na pewno nie Marta BA DA DUM TSS. Już mi się zaczyna jebać. Nagle usłyszałem czyjeś kroki, odwróciłem się i zobaczyłem nikogo innego jak Kasie, kurwa co ona się mnie tak dzisiaj uczepiła.
-Czego chcesz? – Zapytałem.
-Przyszłam zapalić, ale oczywiście, wielkiemu panu Malikowi nic nie pasuje – usiadła na schodkach prowadzących do domu.  Odpaliła papierosa, wyglądała nad wyraz normalnie kiedy paliła. Każda dziewczyna jaką znam, kiedy pali wygląda, jakby robiła to dla lansu, a ona po prostu siedziała i paliła. Fajnie.
-Ej, sorry – powiedziałem.
-Zayn, czy ja wyglądam jakbym była głupia? – Spytała retorycznie.
-Nie, o co ci chodzi? – Powiedziałem zdezorientowany.
-Czemu nie powiedziałeś jej tego wcześniej?
-Co, o czym ty mówisz?
-Zayn, nie zadawaj głupich pytań, tylko powiedz mi, czemu nie powiedziałeś Marcie, że czujesz do niej coś więcej? Może jestem pijana, ale widzę – uśmiechnęła się. – Hazz cie wyprzedził, teraz żałuj – dodała i podniosła się z ziemi.
-Co ja mam teraz zrobić? – Spojrzałem na nią.
-Teraz jest już za późno.. – Zaczęła powoli otwierać drzwi.
-To nie jest moja wina! – Krzyknąłem, ale ona zniknęła za drzwiami.
*Oczami Louisa*
Taa, widziałem minę Malika jak się dowiedział o Harrym i Marcie. Podczas tamtego spaceru opowiedział mi o wszystkim, nie wiedziałem co mam o tym myśleć. W końcu jestem przyjacielem Harrego.. Powiedzieć mu czy nie? Dobra, gdy Malik wyszedł przed dom pociągnąłem Harrego za rękaw do kuchni.
-Musimy porozmawiać – spuściłem głowę i podrapałem się za uchem.
-No, o czym? – Uśmiechnął się nieznacznie.
-Wiesz, że nie jesteś jedynym co czuję coś do Marty – wypaliłem a on zbladł.
-Czy ty?- Zaczął się jąkać.
-Nie! Nie ja! – upewniłem go. – To znaczy on też jest twoim przyjacielem.
-Oj Josh, to tam się tylko wygłupialiśmy – poklepał mnie po ramieniu.
-To nie Josh – zacisnąłem zęby.
-To kto? – Mruknął.
-Dobra nie, nie mogę tego powiedzieć – odpuściłem? Tak. Chyba tak.
-Mów – chwycił ręką moje przedramie.
-Zayn – wyrwałem się i poszedłem na górę do pokoju w którym śpie. Zdradziłem przyjaciela, jestem zajebisty! Jak ja mogłem to zrobić?! Obiecałem, że nie powiem, zachowałem się jak kretyn.
*Oczami Harrego*
Łał mój przyjaciel kocha moja dziewczynę. A od kogo się tego dowiedziałem?! Nie, nie od Zayn’a, a od Louis’a. Bał się mi o tym powiedzieć? Przecież bym to olał, przyjaźnie się z nim od 3 lat to coś chyba znaczy! To nie grzech, że ją kocha.. Dobra tak jestem zarazem wkurzony i zazdrosny, ale nie pokłóciłbym się z nim aż do tego stopnia, żeby się do niego nie odzywać a już tym bardziej odejść z zespołu. Nie ma co do tego wracać teraz, poszedłem do pokoju i usiadłem na kanapie.
-Napijesz się czegoś, Marta? – Zwróciłem się do niej.
-Czemu nie – odpowiedziała a ja podałem jej piwo stojące na stole.  Uśmiechała się właśnie do stojącego na przeciwko Horana.. Była cholernie urocza… Mogę patrzeć na nią godzinami.  Do  domu właśnie wszedł Zayn, szybko podniosłem się i podszedłem do niego.
- Hej, stary.. Możemy pogadać? – Zapytałem.
- Emm, o czym?
- O czymś ważnym – powiedziałem trochę ostrzej i pociągnąłem go za ramię.  Kiedy byliśmy już na zewnątrz, poczułem, że coś we mnie pękło.. Tak nagle, nie wiem czemu.
- Od kiedy?! – Krzyknąłem do niego.
- Kurwa, o co ci chodzi? 
- Od kiedy podoba ci się Marta?
- Co, skąd to wiesz?
- Lou mi powiedział – zbyt późno ugryzłem się w język.
- Zdrajca – powiedział, a właściwie szepnął.
- Nie miej mu tego za złe, gdybyś sam mi to powiedział, nie byłoby żadnego problemu.. Od kiedy?!
- Gowno cie to obchodzi.Spokojnie, nie będę się wam mieszać.. Bądźcie szczęśliwi – dodał, po czym z powrotem poszedł do domu. Usiadłem na schodkach i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.
*Oczami Zayna*
Pędem pobiegłem do pokoju Louis’ego, po drodze taranując biednego Horana. Z impetem otworzyłem drzwi, gdzie zastałem leżącego na łóżku Lou.
- Czemu mu to powiedziałeś? – Miałem zacząć krzyczeć, ale się opanowałem. – Myślałem, że mogę na ciebie liczyć!
- Zayn, zrozum, oboje jesteście moimi przyjaciółmi, musiałem mu to powiedzieć.
- Tak, ale obiecałeś! – coś we mnie pękło i krzyknąłem. W tym samym momencie, w pokoju pojawiła się Marta.
- Hej, chłopcy, co się stało? – Spytała.
- Nic kurwa, oprócz tego, że mój przyjaciel mam mnie w dupie – krzyknąłem i wybiegłem z pokoju.
- Zayn, zaczekaj – usłyszałem za sobą głos Marty, jednak nic sobie z tego nie zrobiłem po prostu wyszedłem z domu bez słowa. To się tu chyba przez te trzy tygodnie często zdarzało. Obróciłem się chyba z.. Nadzieją? Tak, z nadzieją, że ona biegnie nadal za mną. Łudziłem się,przecież zachowałem się jak idiota. Poza tym ma tego swojego Harrego, nie mogę patrzeć na to jak on ją całuje czy przytula. Taaa, tylko teraz to już za późno Malik. Bałem się jej to powiedzieć i teraz mam co chciałem. Trzeba było być pierwszym, ale stchórzyłem. Mam z tym żyć? O nie! Ja jej to powiem.. Chociaż, dzisiaj lepiej nie, uh.. Boje się jej reakcji. Może lepiej to zostawie, na razie? Nie chce się kłócić z Harrym, w końcu to mój przyjaciel. Dobra wracam, zaszedłem aż pod Big Ben’a. To ile czasu minęło? – spojrzałem na zegarek, była już 01:00 w nocy. No nieźle, może uda mi się złapać jakąś taksówkę – wmawiałem sobie. No niestety nie udało się. Wracam na nogach, po drodze wstąpiłem do jakiegoś baru. Było mało ludzi, podszedłem do baru i zamówiłem drinka, potem kolejnego i następnego. Tak zleciało jakoś do 4:00, wtedy postanowiłem, że wrócę do domu ponieważ o 10:00 Marta i Harry lecą do Polski. Także, nieźle wstawiony zatoczyłem się do domu, dojście zajęło mi około 2 godzin. Próbowałem trafić kluczem w zamek, jednak nie szło mi to najlepiej, przewróciłem nawet doniczkę stojącą na parapecie. Gdy półgodzinne otwieranie drzwi nie było wystarczająco skuteczne, zrezygnowany położyłem się na ławce i zasnąłem.
*Oczami Marty*
Nie spałam całą noc, dlaczego? Ponieważ martwiłam się o Zayn’a to po pierwsze a po drugie.. Jutro lece do polski po raz pierwszy od tylu lat. Nikt mnie i mamy tam nie chciał. Ani na święta ani na czyjeś urodziny. No jedynie babcia, ale to zawsze ona do nas przyjeżdżała. Dobra, mniejsza o to. Boje się spotkać mojego taty, czy ja w ogóle mogę nazwać go „tatą”? Nie znam go, pamiętam tylko pare szczegółów, wiem, że miał kruczo-czarne, krótko ścięte włosy i pełne miłości zielone oczy. Czy ja powiedziałam „miłości”? Skąd ta miłość? Znałam go 4 lata, teraz nie wiem kto to jest. Z moich przemyśleń wyrwał mnie huk roztrzaskującej się doniczki. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Harrego, który leżał obok mnie. Przyszedł wczoraj o 23:00, prosiłam go o to ponieważ nie mogłam zasnąć bałam się, tylko nie wiem czego. Chyba po prostu chciałam jego bliskości, a wracając do roztrzaskiwanej doniczki, spojrzałam na Stylesa, który smacznie spał, pomyślałam, że nie będę go budziła. Ubrałam jego sweter czarny sweter sięgający mi do ud na moją białą koszulkę z LOCAL HEROES i zeszłam na dół. Spojrzałam najpierw przez judasza, nikogo nie było. Otworzyłam szeroko drzwi i powoli przekroczyłam próg domu. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam kogoś leżącego na ławce. Taak, pijany Zayn, no nieźle. Poklepałam go chwilę po twarzy i ocknął się.
-Marta –wybełkotał. – Kocham Cię wiesz?
-Tak Malik jesteś pijany! Mówisz różne głupie rzeczy, no chodź już – pociągnęłam go za rękę do domu i zamknęłam drzwi wejściowe. Ułożyłam go na kanapie, przykryłam kocem i ruszyłam do kuchni zrobić herbatę.
Oczywiście jak Marta nie może czegoś potłuc w kuchni?! Na pierwszy ogień poszedł talerzyk a za nim dwie szklanki. Na dół zeszli Kasia i Niall najwidoczniej ich obudziłam, stanęli w progu i patrzyli się na mnie. Horan obejmował Kasię od tyłu i gdy zobaczył co zrobiłam zaczął się śmiać i powtarzać „Jak zawsze!”, Kasia spojrzała na niego wzrokiem seryjnego mordercy i pomogła mi pozbierać odłamki porcelany.
-Co ty zrobiłaś? – Podniosła głowę i spojrzała na mnie małymi od zmęczenia oczami.
-Chciałam zrobić Zaynowi coś do jedzenia i herbatę, ale wiesz – wzdychnęłam głośno – jak ja czegoś nie potłukę to cud.
-Gdzie jest ten nasz Malik? – Zapytał Niall parząc herbatę.
-Leży na kanapie – mruknęłam i wpiłam wzrok w swoje kapcie, moje urocze czarne „króliczki”.
-Idź zobacz z Martą co mu jest, a ja zrobię kanapki – ziewnęła i popatrzyła na zegarek. – Wow już 6:00? Marta o 8:00 musicie się z Harrym zbierać!
-Spokojnie jesteśmy spakowani – odparłam i poszłam do leżącego na podłodze a wcześniej kanapie Malika.
______________________________________________
Mrał *.*
Długi ten rozdział c'nie? ♥
Przepraszam że Liam zerwał z Danielle w moim opowiadaniu :x. Ale chodzi o trochę dramaturgii :D. Chyba wrócą do siebie. Zobaczymy :>
Jak się podoba? Przepraszam, ale miałam na prawdę mało czasu dlatego tak długo mi to zajęło. Jeśli chcecie regularnie otrzymywać informacje o nowych rozdziałach napiszcie w komentarzu swój twitter. Mój to : @iBieberHug  :)
https://twitter.com/mybieberswagx

PODOBAŁ SIĘ? - SKOMENTUJ! x
PRZYJMĘ RÓWNIEŻ KRYTYKĘ ;>


niedziela, 9 września 2012

Rozdział 7.


*Oczami Niall’a*
Muszę z nią porozmawiać, przecież to, że mi wyznała miłość musi coś znaczyć.
-Kasia posłuchaj… Ja wiem, że my się krótko znamy, ale mi naprawdę na tobie zależy – usiadłem na jednej z ławek i pociągnąłem ją za rękę zmuszając, aby usiadła.
-Niall, ale to za szybko wszystko się potoczyło! Zrozum ja nie mogę być z kimś kogo znam jakieś 3 dni! – Widziałem smutek który malował się na jej twarzy.
-Ja czuje, jakbym znał cię całe, moje życie – złapałem ją za rękę i przyłożyłem, do mojej klatki piersiowej, w której serce biło jak oszalałe.
-Wiesz co.. – spojrzała mi w oczy. – Możemy spróbować – dotknąłem delikatnie jej podbródka, aby spojrzała mi w oczy. Przybliżyłem się do niej i po chwili wahania pocałowałem ją. Ta chwila była magiczna, czułem się jak w niebie. Chociaż to mało powiedziane. Wziąłem ją za rękę i podśpiewując „She makes me wanna” wróciliśmy do domu.
-Marta, mieliśmy dzisiaj w czwórkę iść na London Eye – powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
-Ja chętnie z wami pójdę, jeszcze tylko porozmawiam z Harrym – odparła.
*Oczami Marty*
No tak! Zapomniałam, przecież obiecałam Niallowi, że w sobotę pójdziemy na London Eye. Całkiem dobrze się składa, po London Eye pojedziemy na lotnisko i kupię bilet do Polski, chociaż na tydzień polecę do mamy.
-Harry – podeszłam do lokowatego, który właśnie oglądał telewizję.
-Tak? – Spojrzał na mnie kątem oka.
-Może pojedziemy, w czwórkę na London Eye? Ja, ty, Kasia, Nialler.
-No jasne – posłał mi ciepły uśmiech. –To, o której się zbieramy?
-Może o 15:00? Potem pojechalibyśmy, na lotnisko i kupię bilet do Polski..
-Jaki bilet? – Otworzył szerzej oczy.
-No muszę chociaż na tydzień pojechać do mamy – powiedziałam.
-Dobra, nie pozostało mi nic więcej, niż polecieć tam z tobą – wstał z kanapy i przybliżył się do mnie.
-Nie Harry, wy macie koncert w piątek.
-Bez menadżerki to się nie uda, poza tym poznam twojego tatę – spojrzał na mnie.
-To nie jest dobry pomysł – podrapałam się za uchem.
-Dlaczego?
-Nie chcesz poznać mojego ojca – spuściłam głowę. – Nawet ja go prawie nie znam.
-Nie rozumiem – przycisnął mnie do siebie.
-Zostawił nas jak miałam pięć lat – jedna łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją wytarłam. Nie lubiłam o nim mówić, a teraz nagle po tylu latach, pojawił się i poszedł do mamy do szpitala.
-Hej, nie płacz – złapał delikatnie dłońmi moje policzki. – On nie jest tego wart.  Moi rodzice rozwiedli się jak miałem 7 lat, strasznie to przeżywałem, pamiętam, że bardzo dużo płakałem. Wiem co czujesz – próbował się uśmiechnąć.
-Nie musisz tu ze mną siedzieć, idź tam do reszty – przytuliłam go.
-Ale ja chce z tobą siedzieć – musnął delikatnie ustami mój policzek.
-Może coś obejrzymy? – Zaproponowałam.
-Jasne, tylko co?
-Może jakieś romansidło? – Harry się zgodził a ja poszłam do pokoju po film. Wróciłam z moim ulubionym filmem „Pamiętnik”. Zobaczyłam, że Hazz coś czyta i podeszłam bliżej.
-Styles! To mój pamiętnik! Oddawaj idioto! – Wrzasnęłam, a on zaczął uciekać po całym domu jak głupi.
-Drogi pamiętniku – zaczął.
-Przestań!! – Boże tylko, żeby nie przeczytał ostatniego wpisu – Proszę Harry oddaj!
-Kocham ten jego przepiękny, ciepły uśmiech, burzę loków które uwielbiam dotykać i szczególnie jego błyszczące zielone oczy – przerwał czytanie i popatrzył na mnie. Czekałam tylko na moment, w którym zacznie się śmiać. On jednak milczał.
-Za ile zaczniesz się śmiać? – Zapytałam i wyrwałam mu pamiętnik z rąk, przy czym rumieniłam się coraz bardziej.
-Nie zacznę – podszedł do mnie i objął mnie w pasie. – Czemu miałbym się śmiać? – Zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
-Przecież nie czujesz tego, samego do mnie – wbiłam wzrok w ziemię.
-Skąd wiesz? – Zaśmiał się i w tym momencie zadzwonił jego telefon. – Momencik – powiedział i wyszedł z pokoju. A ja włączyłam film. Położyłam się na prawym boku  na kanapie. Po chwili Harry już był w pokoju i usiadł przy mnie. – Możemy przesunąć London Eye?
-Dlaczego? – Zebrałam się do pozycji siedzącej.
-Lou, nasza stylistka poprosiła mnie, żebym zajął się Lux.
-Chętnie ci pomogę – uśmiechnęłam się do Loczka.
-Nie musisz.
-Ale ja nalegam, resztę wyślemy na kręgle – zaśmiałam się.
-No dobra, to jedziemy po małą – wstał i podał mi rękę. Obgadaliśmy wszystko z Kasią, Josh’em, Niall’em, Ian’em i  Zayn’em, który nie wiem skąd nagle pojawił się w ogrodzie, jakoś wcześniej go nie było. Cała paczka pojechała na kręgle, a ja z Harrym po Lux. Weszliśmy do ich domu, było no łał ogromny! Rodzice Lux byli bardzo mili, a mała taka słodka, od razu wzięłam ją na ręce. Zabraliśmy potrzebne rzeczy, a Lou obiecała, że wrócą po Lux o 22:00.  Gdy wróciliśmy Hazz wziął rzeczy do domu, a ja poszłam bawić się z małą do ogrodu.
*Oczami Harrego*
Odłożyłem rzeczy na kanapę i wyszedłem za dziewczynami do ogrodu. Marta wyglądała tak słodko kiedy bawiła się z Lux. Jeszcze nie dokończyliśmy naszej, wcześniejszej rozmowy, ale to może jak młoda zaśnie. Podszedłem bliżej nich i oparłem się o huśtawkę.
-Co tak patrzysz? – Zapytała Marta ukazując swoje dołeczki, które nigdy wcześniej, aż tak bardzo mi się nie podobały.
-Słodko wyglądacie, kiedy się bawicie.
-Dziękuje – zaśmiała się i złapała Lux za rękę. Podeszły do mnie, a Lloyd dała mi małą na ręce. – No proszę, wyglądasz jak prawdziwy tatuś!
-Jasne, tylko kto jest mamusią – zażartowałem, a Marta zrobiła wielkie oczy. – Oj żartuję!
-Tak, ekhm – zrumieniła się.
-Wracamy do oglądania filmu?
-Tak jasne – wzięła ode mnie Lux i zaprowadziła do małego, gościnnego pokoju, w którym były już jej rzeczy. Marta zrobiła małej kolacje, przeczytałem jej bajkę, po czym młoda szybko zasnęła, pocałowałem ją lekko w czoło i poszedłem z Martą do salonu.
-To co oglądamy? – Rozsiadłem się na kanapie.
-„Pamiętnik”?
-Okey – Marta usiadła obok mnie tak, że objąłem ją ręką.
-Harry?
-Tak? – Spojrzałem w jej stronę.
-Zapytałeś wcześniej dlaczego uważam, że nie czujesz tego samego do mnie.. – zpowarzniałem i usiadłem po turecku twarzą zwróconą ku niej. – Otóż uważam tak: Sądzę, że jesteś gwiazdą, a ja nie nadaje się do show biznesu. Poza tym pewnie pomyślałeś, że lecę tylko na kasę.. Nie, to nieprawda, kocham cię za uśmiech, który prawie nigdy nie schodzi z twojej, cudnej twarzy, za to jak spoglądasz na mnie swoimi zielonymi oczami. Kocham twój głos,  poczucie humoru, charakter zagubionego kolesia, który potrafi mnie omotać – zbladła lekko. – Nie potrafiłbyś się zakochać w zwykłej dziewczynie, która śpiewa do szczotki i kocha koty.
-Też kocham koty – zaśmiałem się.
-Ale nie o to chodzi – popatrzyła mi w oczy. – Pewnie wolisz jakieś chude modelki i aktorki.
-Marta – pocałowałem ja w czoło. – Wolę ciebie, jesteś wyjątkowa i nigdy nie myślałem, że lecisz na moją kasę. Po prostu, mi na tobie cholernie zależy.
-Naprawdę? – Zapytała z bananem na twarzy.
-No tak – uśmiechnąłem się.
*Oczami Marty*
-Chyba zaraz przyjedzie reszta – spojrzałam na zegarek, była 20:53.
-No powinni zaraz być – odparł Hazz.
-Idę zobaczyć co z Lux – posłałam mu nieznaczny uśmiech.
-Pójdę z tobą – wstał, otrzepał się i przyszedł za mną. Mała spała tak, słodko spała, miałam ochotę położyć się koło niej. Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, bez słowa wyszłam z pokoju i skoczyłam szybko na górę do swojego pokoju. Chwilę leżałam w ciszy, nagle do pokoju wszedł Harreh i położył się koło mnie, no dobra nie położył, rzucił się na łóżko, tak że, aż podskoczyłam.
-Uważaj bo zarwiesz łóżko – zaśmiałam się.
-Nie jestem aż taki ciężki – dał mi kuksańca w bok.
-No tak, tak – puściłam do niego oczko. Przytuliłam się do niego i chyba zdrzemnęłam. Obudziły mnie krzyki Kasi, Louis’a, Liam’a, Niall’a, Ian’a i Zayn’a. – Pali się czy co? – Wymamrotałam.
-HE’S MINE – zaśmiał się Lou.
-Czemu mnie okłamałaś? – Kasia udawała obrażoną.
-Z czym? – Spojrzałam na Harrego, który najwyraźniej też nie wiedział o co chodzi.
-Przecież widać, że jesteście razem – wypalił Ian.
-Nie – powiedziałam, z dziwnym grymasem na twarzy.
-Tak – mruknął w tym samym czasie, uśmiechnięty Hazz.
-Co? – Spojrzałam na niego, a on ruszył tylko ramionami.
-Wiesz co, przyjaciółce to się chyba o takich rzeczach mówi – parsknęła Kasia, a reszta patrzyła się na nas, jak na dziwaków. Na szczęście, Lux zaczęła płakać i szybko wymknęłam się z pokoju, niestety za mną poszła Swan. Wzięłam małą na ręce i próbowałam ją uspokoić.
-Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć – uśmiechnęła się sztucznie.
-Ja z nim  nie jestem.
-Nie wcale – przewróciła teatralnie oczami.
-Nie zapytał mnie jeszcze, ile razy mam to mówić? – Warknęłam.
- Jeszcze nie?
- No mówię ci, nie wiem, który raz, że nie! – W tym momencie Lux zaczęła, jeszcze bardziej płakać.
- Dobra, dobra. Bez nerwów. Leć na dół, a ja się zajmę tym dziełem szatana – wymamrotała, po czym wzięła Lux na ręce. Mówiłam już jak bardzo ona nienawidzi dzieci Bardzo.
- Po co mam tam iść?
- Przecież, kiedy spytałam czy jesteście razem, on powiedział, że tak.. Więc o co chodzi?
- Nie mam pojęcia!
- Dobra, leć na dół – wyszłam z pokoju i udałam się do jadalni, w której zastałam nie kogo innego, a Hazze. Podszedł do mnie i próbował przytulić, jednak miałam na niego jeszcze niezłe nerwy, o to całe jego „Tak”, i w ogóle nie nadążam za tym chłopakiem, wracając próbował mnie przytulić, jednak go odepchnęłam.
- Hej, kochanie.. Co się stało? – Powiedział, a w jego głosie można było wyczuć… Smutek?
- Żadne kochanie – powiedziałam stanowczo. – Nic się nie stało – dodałam.
- Ale o co chodzi? – Teraz barwa jego głosu wyrażała niezłe poirytowanie i zdezorientowanie.
- Nie wiem Hazz, może jestem jakaś staroświecka, ale żeby z kimś chodzić, trzeba go chyba o to spytać…
- To co, ty to na papierze chcesz? – Powiedział z lekką pogardą.
- Nie, wystarczyłoby spytać.
- W takim razie… Czybędzieszmojodzieczyno? – Powiedział od niechcenia.
- Jasne, na nic więcej cie nie stać?
- No chciałaś, żebym spytał – zaśmiał się.
- Ja pierdole, naprawdę jesteś żałosny – powiedziałam to i wyszłam przed dom. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać, po prostu. Ktoś chyba to usłyszał, bo po chwili obok mnie usiadł Zayn.
- Hej, Marta, co się dzieje? – Spytał i objął mnie ramieniem. Był lekko wstawiony, ale nie było aż tak źle.
- Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, ale… Chciałabym, żeby to inaczej wyglądało – odparłam, opierając głowę o jego ramie.
- Co, o czym mówisz?
- Chciałabym, żeby Harry chociaż trochę się postarał!
- Ale z czym? – Dodał, spoglądając na mnie.
- Żeby poprosił mnie o chodzenie.. Nie tak, z regułki, tylko.. Z serca?
- Marta – przytulił mnie. – Uwierz, to nie jest w jego stylu… Ale jeżeli cie kocha.. Zrobi dla ciebie wszystko..
- Dzięki Zayn – otarłam łzę i wtuliłam się mocniej w jego bok.
- Nie ma za co – chyba się uśmiechnął, nie wiem, bo miałam zamknięte oczy. Ogólnie to obudziłam się u siebie w łóżku, fajna magia, bo w ogóle nie pamiętam, że zasnęłam, i że ktokolwiek mnie tu przyniósł.  Kolejną dziwną rzeczą jest to, że Kasia  z Niallerem spali na podłodze, a pomiędzy nimi leżała Lux.. Ciekawe co ona tu robi? Ciekawe co oni tu robią i to na podłodze? Nasówały się kolejne pytania. A kiedy ktoś wyszeptał moje imię przez sen, miałam już mózg rozjebany. Wyszłam z pokoju, do kuchni. Nikogo tam nie zastałam, o dziwo nawet Hazz, nie urządzał sobie maratonu oglądania moich filmów z podstawówki. Wzięłam z lodówki mleko i napiłam się parę łyków. Usiadłam na kuchennym blacie i zaczęłam machać nogami jak pojebana, nic lepszego nie miałam do roboty. Wszystko fajnie, ale w pewnym momencie ktoś wszedł do domu, a ja z owego blatu upadłam na ziemię, jak długa. Do kuchni wszedł zdezorientowany Harry. Podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.
- Emm, a właściwie co robiłaś? – Zapytał.
- Nic takiego, dzięki za pomoc – chciałam już wychodzić z kuchni, ale złapał mnie za rękę.
- Marta.. Ja przepraszam..
- Dobra, Harry. Okej, rozumiem, nic się nie stało.
- Nie, Marta.. Słuchaj – wyjął z kieszeni jakieś pudełeczko. – To jak… - Uniósł mój podbródek ku górze. – Będziesz moją dziewczyną? – Pocałował mnie czule.
- Harry – wzruszyłam się. – Jasne.. Oczywiście, że tak! – Przytuliłam się do niego i zaczęłam śmiać.
- Wszystko w porządku?
- Jasne – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się promiennie.
- Uwielbiam twój uśmiech – powiedział po czym jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Która jest godzina? – Zapytałam.
-12:45, a co się stało?
-Zawieziesz mnie na lotnisko? Musze jechać, no wiesz, po bilet…
- Po dwa bilety raczej – uśmiechnął się.
- No okej, ale czy to nie będzie dla ciebie problem?
- Jasne, że nie, zresztą przyda nam się spędzić troszkę czasu we dwoje – przytulił mnie.
- I z moją mamą…
- No tak, zapomniałem o najważniejszym. To co, jedziemy?
 - Jasne, tylko pójdę się ubrać.. I ogarnąć – powiedziałam i poszłam na gorę, gdzie wzięłam szybko prysznic ogółem ogarnęłam twarz, założyłam czarne rurki, zieloną bluzkę na ramiączkach, zielone vansy i czarnego full-capa. Zeszłam na dół, gdzie Harry oglądał TV.hu
- Jej, ślicznie wyglądasz.. Jak zawsze – uśmiechnął się.
- Emm, dzięki. Jedziemy?
- Jasne – powiedział i wyszliśmy przed dom.W trakcie jazdy poruszyliśmy bardzo poważne sprawy, wagi państwowej, takie jak co zjeść na obiad, czy też jakie kolory lubimy najbardziej… Na lotnisku byliśmy pół godziny potem. Podeszłam do okienka, kupiłam dwa bilety do Polski klasy a. Podziękowałam i wręczyłam je Hazzie, po czym on się uśmiechnął pod nosem.  Wsiedliśmy to auta i udaliśmy się w drogę powrotną.


 _______________________________________________
2 153 słowa :) Hmm, chyba nie jest najgorzej.. A ogólnie to wiecie, że tego nie wstawia Marta, tylko ja, Kasia? Łuhuhuhu, mówię poważnie :D Jestem hakerem i włamałam się tu, aby dodać wam ten rozdział, padajcie mi do stóp:D Nooo, ogólnie t.. Jakby to Marta napisała dzięki za wyświetlenia i komentarze :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ XX