Łączna liczba wyświetleń

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 4.


-Co Ci się stało? – Spytała Swan.
-Paul mnie zaczepił.. No i Harry mi pomógł.
-Uuuu bohater Styles.  Mogę Cię o coś zapytać?
-No dobra.
-Ale obiecaj, że się nie wkurzysz!
-Mów już – pospieszyłam ją.
-Podoba Ci się Styles?
-Co? Pffff.. Eeee… Co?
-No powiedz, przecież się przyjaźnimy – wymuszała ode mnie odpowiedź.
-Okej.. Tak podoba. Zadowolona?
-Kto podoba? – Zapytał uśmiechnięty Ian.
-Ian, cześć. A, nie nikt. Co ty tu robisz? – Wystraszyłam się.
-Najwyraźniej stoję – zaśmiał się. – Tak w ogóle to jak się czujesz?
-Wszystko dobrze, nie myślę o nim. Był już dzwonek?
-Tak, przed chwilą, nie słyszałaś?
-Nie, jakoś nie. Chodźmy do klasy – na wejściu przypomniało mi się, że nie odrobiłam polskiego. Miałam zamiar spisać, ale dowiedzieliśmy się, że będzie zastępstwo, bo pani Stone jest chora i wzięła wolne na cały tydzień.  Pierwsza lekcja – historia: no było całkiem dobrze, lubię ten przedmiot, posypało się kilka jedynek, ale najbardziej się śmiałam jak Clara szła do biurka nauczyciela, a Ian jej podłożył nogę. Potem tylko matematyka, WOS, moja znienawidzona chemia następnie fizyka no i dwa WF-y.. Dwa przez polski. Fajne zastępstwo z wuefistą.  Wyszłyśmy z Kasią ze szkoły i po drodze wstąpiłyśmy do Strasbuksa.
-Idziesz do mnie?
-Nie mogę, jade z rodzicami po kuzyna na lotnisko.
-Musisz?
-No raczej. Która godzina?
-Piętnasta czterdzieści trzy – odparłam.
-Ups miałam być pół godziny temu w domu, więc spadam.
-Tak ja też idę. To do jutra! – Pożegnałam się.
- Pa.
Szłam około pół godziny ponieważ po drodze wstąpiiłam do Housa po nową bluzkę.  Gdy weszłam do domu zobaczyłam walizki w korytarzu.
-Mamo, po co walizki? – Spytałam wchodząc do kuchni.
-Wyjeżdżam do twojej babci, ma urodziny.
-Mogę też?
-Masz szkołę, chłopcy mają tu nocować przez miesiąc – odparła.
-Co? Miesiąc?
-Tak.
-No dobra – ucieszyłam się.
-Skąd ten uśmiech?
-Nie nic. Chłopcy są już?
-Tak siedzą jak zawsze w salonie. Zostawię Ci trochę kasy.
-Trochę. To znaczy?
-No jakieś  1000 funtów, taksówka już na mnie czeka. Pa kocham cię .
-Pa mamo ja ciebie też! – zamknęłam za nią drzwi i weszłam do salonu. Byłam zdziwiona, bo chłopcy byli… Tacy grzeczni.
-No więc, muszę z wami wytrzymać miesiąc.
-To będzie sama przyjemność – wyszczerzył się Harry.
-Z pewnością – uśmiechnęłam się.
-To co robimy? – zapytał Louis.
-Może impreza przy basenie? – zaproponował Malik.
-Jasne, tylko wiecie. Nie rozwalcie mi nic w ogrodzie. Ja idę się przebrać w kostium – weszłam na górę i ubrałam swój ulubiony czarny dwuczęściowy kostium.  Gdy zeszłam na dół Zayn włączał muzykę a reszta chłopców pływała w basenie. Usiadłam na leżaku i zaczęłam czytać gazetę.
-Może popływasz? – ułyszałam Liama.
-No dobra – wstałam i odłożyłam gazetę.
-Wooooow.
-Coś nie tak? – Spojrzałam na Malika.
-Wyglądasz… WOW.
-Ona zawsze wygląda „WOW” – powiedział Styles.
-Dziękuje – zarumieniłam się.
-To co, skaczesz?
-Nie wiem – odpowiedziałam.
-No raczej, wiesz – Hazz wziął mnie na ręce.
-Co ty robisz?
-Skacze – zaśmiał się. Zdążyłam tylko krzyknąć „nie” w locie i po chwili byłam już w basenie.
-Harry! Idioto – chlapnęłam mu wodą w twarz.
-Też Cię kocham – pokazał mi język.
-A ty nie pływasz? – zapytałam Zayna wychodząc z wody.
-No chyba wiesz, że nie umiem – odparł.
-No to cię nauczymy – wepchnęłam go do wody, naszczęście mój basen nie jest głęboki a Malik aż tak się nie wystraszył . Po chwili ja wskoczyłam z powrotem do basenu.
-Marta, nie żyjesz!
-Horan! Pomocy – podpłynęłam do blondyna.
-Uratuje Cię . TAM TA TA DAAAAM HoranMan – po tym co powiedział Nialler wszyscy zaczęli się śmiać. Pływaliśmy, tak do 20:00 potem poszłam na górę wziąć prysznic. Przebrałam się w sweter, rurki i fioletowe vansy. Nagle ktoś zapukał.
-Proszę – powiedziałam.
-Cześć Marta – do pokoju wszedł Styles.
-O Harry, hej.
-Możemy pogadać?
-Jasne – byłam ciekawa o co mu chodzi.
-Zamawiamy pizze wolisz Caprichiose czy Margeritte ? – Uśmiechnął się.
-Caprichiose – odparłam.
-Nie no dobra nie chodzi mi tylko o to. Ehh.. Słuchaj… - zaczął.
-Tak?
-Jesteś miła, ładna i chciałbym wiedzieć czy.. – Nagle do pokoju wszedł Tomlinson.
-To jaką tą pizze zamawiamy? – Spytał.
-Caprichiose – odpowiedział Loczek.
-To chodźcie już na dół, oglądamy horror.
-Później pogadamy – powiedział po cichu Hazz.
-Co tam mamroczesz? – Zagadał Lou.
-Nic..
-Lubisz horrory, Marta? – Zapytał Zayn gdy już znaleźliśmy się w salonie.
-Nie zbyt. Zawsze się boje – zaśmiałam się.
-Zawsze się możesz do mnie przytulić – powiedział brewkując Harreh.
-Jasne, dzięki – powiedziałam śmiejąc się. Film się zaczął, cała drgałam ze strachu. Nagle ktoś zadzwonił dodrzwi. Tak się wystraszyłam, że aż podskoczyłam, a chłopcy zaczęli się śmiać. Louis poszedł otworzyć, zapłacił za pizze i położył ją na stole. Znowu były okropne sceny, cały czas przytulałam się do Harolda i co chwilę zasłaniałam oczy rękoma. Jakoś wytrwałam do końca. Dzięki Niallerowi pizza zniknęła. Teraz miałam nadzieję, że wreszcie porozmawiam z Harrym po tym jak nam przerwał Louis. No i wreszcie do mnie podszedł.
-Marta poszłabyś ze mną na spacer?
-No dobrze – zgodziłam się. Spacerowaliśmy chwilę w niezręcznej ciszy.  W końcu Hazz się odezwał.
-Wtedy chciałem Ci powiedzieć to: Jesteś ładna, miła i chciałbym wiedzieć czy ty?.. To znaczy czy byłaby taka możliwość..
-No powiedz to wreszcie – wymamrotałam.
-Czy byłaby taka możliwość, że czujesz coś do mnie? – Po tych słowach serce waliło mi coraz mocniej.
-Harry, bo no, bo – i tym razem wparował Liam. Po prostu świetnie!
-Coś nie tak z Niallem.
-Fajnie dzięki Liam! – Styles krzyknął i ruszył w stronę domu.
-O co mu chodzi? – Zapytał dady.
-Nieważne. Co z Niallem? – Mruknęłam.
-Nic nie je. I coś bredzi o jakieś … Ehh.. K.. Ka..
-Kasi?
-Tak !
-Aha, i co w tym strasznego?
-Niall.. Jedzenie. HALLO O NIC NIE JE!
-Dobra, chodźmy  do niego – wróciliśmy z Liamem do domu. Harry siedział na schodach i na mój widok wszedł na górę, i co ja niby teraz mam zrobić? Siedzieć z Niallem i gadać o Swan czy iść za nim? Zostałam z Horanem.
-Co się stało? – Podeszłam do blondyna.
-No wiesz – zaczął Loui.
-Nie ciebie pytam. No sio, pogadam z nim w cztery oczy – wygoniłam chłopców z pokoju i usiadłam obok Nialla. – A więc, co Cię gryzie?
-Chodzi o to, że jak ją zobaczyłem to nadal.. Cały czas o niej myślę.
-Dać ci jej numer? – Uśmiechnęłam się.
-Miło by było – odpowiedział tym samym. Dałam mu numer Kasi i poszłam na górę, do Stylesa. Weszłam do pokoju z Harrym siedział Liam.
-Liam dałbyś nam chwilę? – Powiedziałam.
-Jasne – uśmiechnął się Payne. Usiadłam na łóżku obok Harrego.
-To co wtedy chciałam Ci powiedzieć..
-Tak wiem, nie powinienem o to pytać. Znamy się dopiero od jakiś pięciu dni i już się do ciebie przystawiam.
-Ale Harry.
-Zaczekaj, ja wiem, że nic do mnie nie czujesz. Przepraszam jestem idiotą.
-Zamkniesz się wreszcie?! – Popatrzył się na mnie – podobasz mi się i to chciałam powiedzieć! Zadowolony?
-Tak, zadowolony – przybliżył się do mnie. No i tym razem gdy Harry chciał mnie pocałować do pokoju wszedł Niall.
 -Czego kurwa?! – Warknął Styles.
-Eeee ja chciałem z Martą porozmawiać – spojrzał na mnie.
-Jasne chodź – uśmiechnęłam się .
-Zawsze ktoś nam przeszkodzi – powiedział Hazz i wyszedł z pokoju.
-Rozmawiałem z Kasią i umówiłem się z nią w sobotę na London Eye. Pójdziecie razem z Harrym, z nami?
-A po co Harry?
-Przecież widać, że ty mu się podobasz. I chyba wam w czymś przeszkodziłem, zejdź na dół do niego, pewnie siedzi w kuchni. Chłopcy już śpią ja też się kładę, dobranoc – przytulił mnie. Zeszłam na dół, faktycznie Hazz stał w kuchni.
-Cześć – odpowiedziałam.
-Ktoś zawsze nam przeszkodzi – zaśmiał się.
-No teraz to, już chyba nikt – podeszłam do niego.
-Raczej nie – obiął mnie w pasie. Nagle zadzwonił telefon. – No kurwa no nie.
-Halo – odebrałam.
-Pani Marta Lloyd? – Usłyszałam polkę w słuchawce.
-Tak to ja.
-Pani matka, Patrycja jest u nas.
-Czyli gdzie? – Zdziwiłam się.
-W szpitalu, miała wypadek gdzy jechała taksówką. Nie jest przytomna ale jej stan jest stabilny jutro będziemy mogli podać więcej informacji. Gdyby była taka możliwość proszę o przyjazd do Warszawy pani tata i babcia są z nią – rozłączyła się. W oczach stanęły mi łzy, odwróciłam się do Harrego.
-Marta, co się stało? – Zapytał przęjęty.
-Moja mama.. Jest w szpitalu – powiedziałam prawie płacząc .
-Nie martw się na pewno będzie dobrze – przytulił mnie.
-Nie będzie! – rozryczałam się jak małe dziecko. Usiedliśmy na kanapie cały czas go przytulałam, potem zasnęłam. Obudziłam, na łóżku w moim pokoju, się wtulona w Hazze, który jeszcze drzemał. Starałam się delikatnie wyjść z jego objęć, jednak nie udało się, ponieważ chłopak otworzył oczy.
- Przepraszam, że  cie obudziłam.. – Powiedziałam.
-Nic się nie stało – próbował się uśmiechnąć. Podeszłam do lusterka i sama się przeraziłam.
-Wyglądam okropnie – powiedziałam siadając na łóżku.
-Ty nawet z rozmazanym tuszem wyglądasz idealnie – przyciągnął mnie do siebie. Nasze twarze dzieliły jedynie centymetry i wreszcie mnie pocałował. Czułam jego ciepło i zapach perfum. Wplotłam rękę w jego bujne loki no, ale oczywiście do pokoju wbiegł zdyszany Lou.
- A jebnął Ci ktoś kiedyś?! – Krzyknął Harry.
- Boże.. Przepraszam, ale mamy mały dylemat – powiedział, drapiąc się po głowie.
- Jaki? – Spytałam.
- Nie wiemy czy zrobić omlety, czy kanapki…
- Idioci – wymruczal Hazza pod nosem.
- Kanapki – uśmiechnęłam się.
- Jasne – odpowiedział, tym samym i wyszedł z pokoju.
Podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ciuchy.  Nagle poczułam ręce Loczka, na moich biodrach.
- Teraz już nic nam nie przeszkodzi – powiedział i położył głowę na moim ramieniu.
- Wybacz, ale muszę się przebrać i ogarnąć – odwróciłam się do niego przodem i delikatnie odepchnęlam.
- Czemu? – zrobił smutną minkę szczeniaczka.
- Bóg tak chciał.
Odwróciłam się z powrotem,  wyjęłam z szafy czarne rurki, szarą koszulkę z nadrukiem i poszłam do łazienki.  Po wyjściu z łazienki, nałożyłam jeszcze delikatny makijaż, oczywiście w towarzystwie Harre’go, 
który nie chciał wyjść z pokoju, bo ,,Mam ochotę sobie tutaj z tobą posiedzieć”. Dzisiaj czwartek, jeszcze dwa dni szkoly, o nie, zapomniałabym, przecież w szkole jest malowanie i wreszcie wymieniają ławki. Tylko cały czas się zastanawiam czemu tego nie zrobią w wakacje, chyba dlatego, że dyrektorce spodobał się malarz, no nieźle. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam wiadomość od Kasi: „ Co tam? Weź się czasem odezwij :D! Wyskoczymy gdzieś dzisiaj razem? :*”  Odpowiedziałam: „Emm, przyjdź do mnie, muszę powiedzieć Ci coś ważnego ”  Chwilę potem otrzymałam odpowiedź: „ Dobra, będę za czterdzieści minut!xx”. Odłożyłam telefon na półkę i usiadłam na łóżku. I w tym momencie BUM, nagle nie wiadomo z jakich przyczyn przypomniał mi się Paul.
- Boże, jestem taka głupia! – Mruknęłam. Harry momentalnie zerwał się do pozycji siedzącej ponieważ leżał na łóżku.
- Co się stało? – Zapytał.
-Po prostu przypomniał mi się Paul.
- Nie myśl o nim – powiedział i mnie przytulił.
- To nie tak łatwo, jak ci się wydaje.
- Uwierz, pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy? – Spytał, gładząc mnie po włosach.
-No jasne. Jak mogłabym zapomnieć?
- Od tamtego dnia, nie mogłem przestać o tobie myśleć  - powiedział, po czym przytulił mnie jeszcze mocniej.  Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
__________________________________________
Rozdział wyszedł mi całkiem długi. Podoba się ? :)) Mam taką nadzieję. Szczerze mówiąc jestem z tego rozdziału zadowolona !  

PRZECZYTAŁEŚ/AŚ ? :) = SKOMENTUJ ! xx


7 komentarzy:

  1. "-Uratuje Cię . TAM TA TA DAAAAM HoranMan" :d haah, rozwaliło mnie to! :D
    A rozdział jak zawsze świetny! :)
    Pozdrawiam :):*

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry brewkuje xd lol
    hahahaha,nie no,rozdział spoko ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahah mnie też rozwalił ten fragment co Fioletowąsłodycz xd hahahah a to ile razy im ktoś przeszkadzał !? Boskie ! hahahah ^^ Nie moge sie doczekać kolejnego. I mam nadzieję, ze mama Marty z tego wyjdzie ... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To mnie rozwala . XDDD .
    Z Horanem dowaliłaś . XD
    Zapraszam do mnie . Liczę na komentarz
    http://lovedirection4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem geniuszem :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany... Jak mi przed oczami stanął Harry, drący się na chłopaków, by mu nie przeszkadzali ^.^
    Świetny rozdział: >
    Przy niektórych momentach nie mogłam przestać się śmiać : >
    Nie ma to jak HoranMan na koniec dnia ^.^
    Już się następnego doczekać nie mogę :}}

    OdpowiedzUsuń